LUBIN. Wykonują niebezpieczną i ryzykowną pracę. Są zawsze tam, gdzie życie ludzkie jest zagrożone. Mowa o strażakach, którzy na dźwięk syreny alarmowej – niezależnie od pory dnia i sytuacji – odkładają wszystko i ruszając na pomoc. O tym, że bycie strażakiem to wcale taka prosta sprawa opowiadają nam sami mundurowi.
– Punktualnie jak w wojsku, na zegarze 7.40 i każdy z nas musi być gotowy do służby – przyznaje nasz Czytelnik, który od lat jest strażakiem. – Codziennie rano na placu odczytywany jest rozkaz. Wszystko to po to, by każdy wiedział jaką pełni dziś funkcję i za co odpowiada – dodaje.
W ciągu dnia strażacy odbywają ćwiczenia merytoryczne i praktyczne. – Na takich zajęciach podnosimy samochody, przecinamy blachy, by cały czas podnosić nasze zdolności i umiejętności, które nabyliśmy – wyjaśnia lubiński strażak. – W takim systemie 8-godzinnym pracujemy do 16. – dodaje.
Po ośmiu godzinach, jeżeli nie ma zgłoszeń o żadnym wydarzeniu, każdemu strażakowi przysługuje czas wolny. – Mamy świetlicę, w której oglądamy telewizję i czekamy na ewentualne zgłoszenia. Te najbardziej pilne, wymagają od nas szybkiej reakcji, pełnego profesjonalizmu i kontroli – wylicza Czytelnik. – Pamiętam jak mieszkańcowi naszego miasta wyfrunęła papuga przez okno. Naszym zadaniem było schwytanie ptaka – uśmiecha się mundurowy.
Strażacy pracują przez cztery dni w systemie dwuzmianowym, czyli 24 godzinnym. Potem przysługuje im dwa dni wolnego. Do ich zadań należy nie tylko gaszenie pożarów, odpowiedzialni są miedzy innymi za ratowanie oraz ewakuowanie zarówno ludzi, jak i zwierząt z płonących budynków, pracują przy wypadkach i innych niebezpiecznych sytuacjach. – Do niedawna straż pożarna kojarzyła się wszystkim z gaszeniem pożarów, w tej chwili jest to szeroko pojęte ratownictwo techniczne – podkreśla rzecznik lubińskiej straży pożarnej, Cezary Olbryś.
Żeby zostać strażakiem, trzeba mieć do tego predyspozycje. Nie każdy bowiem może wykonywać ten zawód. – Liczy się nie tylko zdolność fizyczna, ale przede wszystkim trzeba posiadać własności psychofizyczne – podsumowuje Olbryś.