Chory górnik zmuszony do emigracji

207

Choroba spadła na Jarka Piekarskiego znienacka i natychmiast zdominowała całe jego życie. W poszukiwaniu skutecznej metody leczenia rzadkiego nowotworu wraz z rodziną zdecydował się na emigrację. Ostatnie lata to dla nich ciągła walka, jednak niedawno na horyzoncie pojawił się cień kolejnej szansy.

25f0a226cb3b5c2d_0-26-636-220

– Kiedy żyjesz swoim tokiem, masz cudną żonę i dwóch świetnych synów, pracę, małe i duże problemy, jak każdy, masz dużo planów i marzeń. I taka cisza, i spokój tej normalności, ale każdy z was wie, że ten spokój nie trwa długo, bo w życiu nie ma lekko, czasami kwaśny ma smak – mówi Jarek Piekarski. – U mnie ten spokój życia ustał 1 lipca 2015 roku. Wtedy stałem się wybrankiem Boga – tak powiedzieli lekarze, bo tylko jeden na 15 milionów ludzi rocznie choruje na ten nowotwór.

jarek-5Jarek Piekarski ma 40 lat, od dwóch i pół roku choruje na złośliwy i bardzo rzadki nowotwór chrząstki kręgosłupa – chrzęstniakomięsaka zróżnicowanego. Pochodzi z Lubina, przed chorobą pracował w Zakładach Górniczych Lubin, podobnie jak jego teść. Ma dwóch synów: 16-letniego Patryka i pięć lat młodszego Kamila. Kiedy zachorował, nie mogąc znaleźć pomocy w kraju, wyjechał wraz z rodziną do Niemiec.

– We wrześniu 2015 roku przeszedłem operacje usunięcia części tego „dziada” – była wielkości męskiej pięści. Od tego czasu miałem wiele radioaktywnych chemii, naświetlań i całego toku leczenia – wylicza Jarek. – Nasza sytuacja finansowa diametralnie się zmieniła, choć nigdy nie żyliśmy bogato. Niestety potrzeby osoby chorej są coraz większe, większe dawki leków, częstsze konsultacje itd. To wszystko doprowadza moją rodzinę do ruiny… – wyznaje.

15909733_10208266449635002_1064329574_n– Już w rok temu lekarze zdecydowali się na operacje wycięcia od sześciu do dziewięciu kręgów i żeber i zastosowania tytanowych implantów, ale zrezygnowali i podjęli się terapii protonami. Niestety od września jest wznowa – mówi Dominika, żona Jarka. – Ostatnio wiedeńscy lekarze dali nam nadzieję i szansę na wyleczenie. Chcą ponownie sprawdzić diagnozę i podjąć się leczenia chemią celowaną lub włączyć męża w badania kliniczne. Niestety, jest to nierefundowane. Już w marcu zeszłego roku, jak mąż miał naświetlania protonami, wzięliśmy kredyt na dopłatę 5 600 euro. Ale już niestety nie mamy ani środków, ani zdolności kredytowej… A terapia chemią celowaną to ogromne koszty, nie mówiąc o tym, że trzeba do tych wiedeńskich lekarzy dojechać – dodaje.

Jarek znajduje się pod opieką Fundacji Onkologicznej Alivia. Ktokolwiek zechciałby pomóc mu w walce z chorobą może przekazywać darowizny na rzecz jego leczenia za pomocą płatności on-line, karty płatniczej, PayPal lub tradycyjnego przelewu na tej stronie. Można także wesprzeć Jarka wpłacając 1% podatku dla Fundacji Alivia, nr KRS 0000358654, w rubryce cel szczegółowy wpisać: Program Skarbonka – Jarosław Piekarski nr 110376. Można także dołożyć się tutaj.


POWIĄZANE ARTYKUŁY