Jak rozmawiać z dziećmi o wojnie?

442

Od miesiąca już tematem numer 1 w Polsce jest wojna rosyjsko-ukraińska. Wiadomości o niej wypełniają telewizyjne i radiowe ramówki oraz społecznościowe strumienie. W takiej sytuacji stres, lęk i niepokój pojawiają się automatycznie, stopniowo narastając. Jak uchronić przed tym dzieci i jak rozmawiać z nimi o wojnie, która toczy się wyjątkowo blisko nas, mówi Joanna Cyrkot, psycholog i psychoterapeuta z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży w Lubinie.

Fot. Julia M. Cameron/Pexels

Wojna to pojęcie, które do tej pory dzieci i młodzież w Polsce znały przede wszystkim z podręczników historii. Konflikty zbrojne, które w ciągu ostatnich dekad miały miejsce na świecie, także były dla nich mało realne – znane z telewizyjnych ekranów, przypominały bardziej film lub scenariusz gry niż rzeczywistość. Trwająca od 24 lutego wojna w Ukrainie to coś nowego, nie tylko ze względu na ilość napływających informacji i geograficzną bliskość, ale też uchodźców, którzy nagle pojawili się w sąsiedztwie.

Tego tematu nie da się uniknąć

– Dzieci cały czas zderzają się z tymi informacjami. Nie uchronimy ich przed wiedzą, że gdzieś – i to stosunkowo blisko – dzieje taki konflikt, dlatego warto z nimi rozmawiać, by uświadomić im, co się dzieje – radzi Joanna Cyrkot. – Oczywiście musimy dostosowywać ten przekaz do wieku dziecka – inaczej będziemy rozmawiać z sześciolatkiem, a inaczej z nastolatkiem, który ma dostęp do Internetu i który również rozmawia o tym w szkole, być może spotyka już inne dzieci, właśnie z Ukrainy, które dołączyły do jego klasy.

Do specjalistów z Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży już przychodzą rodzice, których zaniepokoiły reakcje dzieci na natłok wojennych doniesień. Ich liczba i częstotliwość sprawiają, że dzieci i młodzież odczuwają obawę, że także one znajdą się w takiej sytuacji. Ten konflikt zbrojny nie jest już dla nich tylko obrazem na ekranie, a to oznacza zaburzenie poczucia bezpieczeństwa.

Zdaniem Joanny Cyrkot rodzice powinni sami zainicjować rozmowę na ten temat, dopytując, czy dziecko ma już jakąś wiedzę, co o tym myśli, co czuje, czy się czegoś obawia i pomagając dziecku te obawy nazwać.

– Nie zalecałabym całkowitego odcięcia od informacji, zwłaszcza że w obecnym czasie to jest nawet niemożliwe. Podeszłabym do tego ze spokojem, skupiając się na przekazywaniu faktów niż na ładunku emocjonalnym – radzi psycholog. – Także my, dorośli, oglądając dziś telewizję odczuwamy różne emocje napięcie. Te najmłodsze nie do końca rozumieją, co się dzieje, ale uważnie obserwują nasze reakcje. Jeśli w naszym zachowaniu przejawia się niepokój, one też będą go odczuwać. Oglądajmy zatem telewizję, ale ze świadomością, że pewne obrazy nie powinny być widoczne dla dzieci – dodaje Joanna Cyrkot.

Bez czarnych scenariuszy

Zanim rozpocznie się poważną rozmowę z dzieckiem, warto się do niej przygotować. Zastanowić, co sami myślimy o wojnie – co się dzieje, gdzie, z jakiego powodu i dlaczego jest to złe. Trzeba też konsekwentnie trzymać się celu, którym może być albo chęć uspokojenia dziecka, albo rzeczowe wyjaśnienie mu sytuacji.

– W gabinetach słyszymy już pytanie „a co będzie, jak to samo zdarzy się u nas?”. Najlepszym wyjściem jest odniesienie się do faktów: że to się dzieje poza granicami naszego kraju, a my tu i teraz jesteśmy bezpieczni i to, co możemy robić, to pomagać obywatelom Ukrainy – wskazuje ekspertka DCZPDM. – Nie znamy przyszłości i nie wiemy, co będzie jutro, pojutrze czy za tydzień. Na dziś fakty są takie, że u nas, w Polsce, nie ma wojny. Nasze dzieci wciąż chodzą do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, spotykają się z rówieśnikami, ich życie toczy się przecież dalej. Przygotowywanie ich na sytuację, której sami jako dorośli się obawiamy, może wzbudzić w naszych dzieciach wysoki poziom niepokoju i napięcia. Analizowanie, rozmyślanie lub zamartwianie się tym, czego nie wiemy, może zachwiać poczucie bezpieczeństwa. Lepszym rozwiązaniem wydaje się być uświadamianie i wyciszanie niepokojących sygnałów – komentuje.

Fot. Andrea Piacquadio/Pexels

Lekcja empatii

Dzieci nie tylko widzą reakcje rodziców i słyszą ich komentarze, niekiedy wypowiadane podniesionym tonem, pełnym emocji. Widzą też, że rodzice uczestniczą w zbiórkach i różnych akcjach wolontariackich, poświęcając swój czas na coś, czego wcześniej nie było i co nie dotyczy bezpośrednio ich rodziny. W niektóre z tych działań warto włączyć najmłodszych.

– Dzieci można angażować, ale tylko w te czynności, które są dla nich bezpieczne. Ich udział w zbiórkach darów jest dobrym pomysłem, ale trzeba przy okazji wyjaśnić dziecku, dlaczego to robimy, dla kogo i co to ma dobrego dać – podpowiada Joanna Cyrkot. – Można na przykład wspólnie zrobić porządek w zabawkach. Dziecko zyskuje wtedy poczucie posiadania wpływu na sytuację i jednocześnie robienia czegoś dobrego.

Pierwszą, instynktowną reakcją na wieści z Ukrainy jest głównie lęk i frustracja. Jeśli jednak rodzice porozmawiają z pociechami i skierują ich uwagę na inny aspekt wojny, jakim jest pomoc uchodźcom, może to przynieść duże korzyści.

– Widzimy, że dzieci, które mają kontakt ze swoimi ukraińskimi rówieśnikami, z wielkim zaangażowaniem otaczają ich opieką i chcą im pomagać. Sposób, w jakim my w tej chwili reagujemy – jako pojedynczy ludzie i jako społeczeństwo – jest ważną lekcją empatii, którą warto budować i wzmacniać u dzieci. Więc rozmawiajmy z nimi, uświadamiajmy je i zachęcajmy do działania – podsumowuje specjalistka.


POWIĄZANE ARTYKUŁY