Są jajka malowane, jajka wydmuszki, zrobione na szydełku, a nawet… z piernika. Ale to jedynie część tego, co można kupić na Jarmarku Wielkanocnym, który właśnie trwa w Muzie. Warto tu przyjść nie tylko na zakupy. Na scenie cały czas występują młodsi i starsi lubinianie, a w holu można spróbować pysznych świątecznych wypieków.
Ten jarmark to już tradycja. Co roku przyciąga mnóstwo osób. Jedni wchodzą, inni wychodzą – cały czas jest ruch.
– Pamiętam, jak to było, gdy zaczynaliśmy, ileś lat temu – wspomina z uśmiechem Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior, współorganizatora dzisiejszej imprezy. – Do pierwszego jarmarku musieliśmy nakłaniać i wystawców, i występujących. To nasi seniorzy wystawiali się wtedy z rękodziełem. A teraz, ludzie sami się do nas zgłaszają. Nie musimy nikogo namawiać. Możemy wybierać wśród chętnych. Cieszymy się, że Jarmark Wielkanocny stał się naszą, lubińską tradycją i co roku odwiedza go tak dużo osób – dodaje.
W tym roku w holu Muzy swoje stoiska rozłożyło około 30 wystawców. Są między innymi ozdoby świąteczne, biżuteria, zabawki, a także jajka i baranki z piernika. – Były też zające, ale szybko się sprzedały – mówi pani Agnieszka, która sama tworzy te cuda z piernika.
A na dużej scenie Muzy cały czas śpiewają i tańczą dzieci oraz seniorzy. O godzinie 16 artyści przeniosą się do Klubu pod Muzami.
Jarmark potrwa do godziny 18. Kolejny już za rok.