Ochroniarz zareagował prawidłowo, ale użył niewłaściwych środków. Zostanie więc przeszkolony, podobno poniesie też konsekwencje służbowe. Jakie? Tego już nie wiadomo – takie jest stanowisko firmy ochroniarskiej Impel, której pracownik podpalił jednego z kibiców Zagłębia Lubin.
Ta informacja obiegła już cały świat. A szczególnie zdjęcie, na którym uchwycono jak pracownik ochrony pryska gazem, a kibic płonie. Interwencja ochroniarza oburzyła dziennikarzy nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Pojawiły się nawet tytuły, że „kibic spłonął żywcem na oczach 30 tysięcy ludzi”.
Na szczęście fan miedziowych jest tylko lekko poparzony. Środowisko kibicowskie oczekuje jednak ukarania ochroniarza. Bo cała sytuacja mogła się skończyć tragicznie.
Tymczasem Impel, poproszony przez nas o komentarz, zawile opisuje całą sytuację.
– Spotkanie było chronione ze starannością i zgodnie z procedurami regulującymi zabezpieczanie masowych imprez sportowych. Na początku meczu kibice Zagłębia Lubin odpalili race na zajmowanym przez siebie sektorze. Następnie jeden z kibiców, z zasłoniętą twarzą, wszedł na ogrodzenie oddzielające sektor gości od pozostałych trybun i odpalił drugą racę. Pracownicy naszej firmy niezwłocznie zareagowali na zaistniałą sytuację, kilkukrotnie wzywając mężczyznę do porządku, zaprzestania łamania prawa i stwarzania zagrożenia dla pozostałych uczestników meczu. Mężczyzna nie zareagował i nie dostosował się do poleceń pracownika ochrony, utrzymując agresywne zachowanie. Pracownik ochrony zmuszony był do interwencji – tłumaczy Jolanta Jamioł-Juszczak z Biura Komunikacji Grupy Impel.
Firma ochroniarska uważa, że co do zasady ich pracownik zachował się właściwie i zgodnie z procedurami, jednakże w sytuacji zagrożenia porządku, użył środków obrony nieadekwatnych do danych okoliczności, co nie powinno było mieć miejsca. – Powyższy opis zdarzenia potwierdza nagranie z monitoringu. Zdjęcie publikowane w mediach może prowadzić do mylnych wniosków, dlatego pragnę zapewnić, że podczas zdarzenia nikt nie odniósł żadnych obrażeń – dodaje Jolanta Jamioł-Juszczak.
Impel zapewnia, że wobec pracownika, który brał udział w tym zdarzeniu zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje służbowe oraz przejdzie on dodatkowe przeszkolenie.
Sprawę postanowił też wyjaśnić Śląsk Wrocław. – Zwróciliśmy się z prośbą do prokuratury, by zbadała czy interwencja była zasadna oraz czy nie doszło do naruszenia prawa przez wynajętą przez nas firmę ochroniarską – mówi Michał Mazur, szef wrocławskiego klubu.