I człowiek nauczył się latać (FOTO)

22

Jedno odbicie się od gruntu, drugie, trzecie i w końcu pilot stoi twardo na ziemi. A jeszcze przed chwilą zgodnie z mapą okrążał lubiński region w ramach Pucharu Europy Motoparalotni. Zawody nie mają tylko wymiaru sportowego, są to przede wszystkim przeżycia, które pamięta się do końca swoich dni.

 

Największy boom, paralotniarstwo przeżywało w latach 90-tych ubiegłego wieku. Motoparalotnie różnią się od zwyczajnych spadochronów jedynie tym, że są zmechanizowane. Doczepiony do nich tzw. wózek ma silnik z napędem, a skrzydła pomagają unieść całą konstrukcję.

Sterem i mózgiem całej maszyny jest oczywiście człowiek. To właśnie pilot decyduje czy skręci w prawo, a może na chwilę wyłączy silnik, żeby poniósł go wiatr. – Balonem możesz latać tylko w górę i w dół. Tutaj sam wybierasz jak lecisz i gdzie. – Mówi Arkadiusz Iwański, reprezentant Polski w locie balonem oraz zawodnik Gaspol Team. – Lecisz z wiatrem. Ta perspektywa jest wspaniała. Jesteś praktycznie blisko tego całego środowiska, które cię otacza. – dodaje.

Arkadiusz Iwański swoją przygodę z balonami tak naprawdę rozpoczął w wieku 16 lat. Wcześniej latał samolotami, ale w pewnym momencie przestraszył się tego sportu. Sam nie wie dlaczego. Dopiero loty balonem ponownie wyzwoliły w nim miłość do latania. Takie samo wrażenia mieli wszyscy uczestnicy dzisiejszych zawodów, które odbywają się równolegle z Festiwalem Wiatru. – W tym samym czasie odbywają się zawody w Ełku. Dlatego jest mniejsza ekipa. O szóstej rano, była odprawa na lotnisku. Zawodnicy startują pojedynczo z nóg oraz w wózkach pojedynczo i podwójnie. – Mówi Aleksandra Gierej, współorganizator Festiwalu Wiatru i Pucharu Europy.

Paralotniarstwo to nietypowy sport jak na polskie realia. Jednak wbrew pozorom, Polacy wśród Francuzów, Hiszpanów, Anglików są jednymi z najlepszych. Trzeba zresztą powiedzieć, że to właśnie w naszym kraju robi się najlepsze na świecie skrzydła do paralotni. Człowiekiem, dzięki któremu na całym globie podbija się niebo na tych maszynach, jest Piotr Dudek.

Pomimo, iż nie jest to tani sport (cena całego sprzętu sięga nawet 25 tysięcy złotych), to wciąga on coraz więcej amatorów latania. Roman Kierski jest początkującym motoparalotniarzem. Zapytaliśmy gdańszczanina, co go skłoniło do uprawiania tego sportu. – Każdy facet marzy o lataniu. Później pojawiasz się już na lotnisku i szykujesz do lotu. – Mówi nowy pasjonat paralotniarstwa.

Kamil Mańkowski z Krakowa, brał udział w kategorii start z nóg. Lata od 13 lat i nie wyobraża sobie uprawiać innego sportu. – Uważam, że dopóki ma się sprawne nogi, to właśnie powinno się latać w ten sposób. Koła nie skontrolujesz, a własne nogi tak.

Patryk Kowalczyk oraz Janusz Adamczak z Poznania, latali w jednym wózku. W powietrzu rozumieją się bez słów, a podejście do tego sportu mają jednakowe. – Najwspanialsze jest samo uczucie, że się lata. Po raz pierwszy uniosłem się w powietrze w Toruniu na takich samych zawodach. – Mówi Patryk Kowalczyk.

Obaj panowie byli zadowoleni ze swojego lotu. – Konkurencja, w której bierzemy udział polega na jak najbliższym pojawieniu się w wirtualnym punkcie zaznaczonym na mapie. Wtedy się wygrywa. – Mówi Patryk. Natomiast Janusz Adamczak dodaje. – Mamy mapę i według niej lecimy. Są punkty, gdzie na przykład jeden to miejscowość Składowice, czy sześć czyli Wielowieś, które mają określone wysokości, które trzeba osiągnąć. Czyli może być to trzysta metrów, a innym razem trzysta pięćdziesiąt.

Dziś o 17.00, ma odbyć się druga tura lotów. Czy jednak pogoda pozwoli paralotniarzom na ich loty? Oby tak było.

 

 

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY