Przedstawiamy kolejny wywiad przeprowadzony przez pasjonata i historyka sportu – Krzysztofa Kostkę. Tym razem zaprasza on na wywiad z Jarosławem Pokorą, wychowankiem Zagłębia Lubin. Zawodnikiem będącym w kadrze pierwszego zespołu zdobywającego pierwsze Mistrzostwo Polski dla Zagłębia Lubin. Reprezentanta Polski w kadrach juniorskich U-16, U-17 i U-18. Piłkarza m. in. Miedzi Legnica, Chrobrego Głogów czy FC Sarrebourg.
Krzysztof Kostka: Jak trafił Pan na treningi do Zagłębia Lubin?
Jarosław Pokora: Treningi zacząłem w wieku 9 lat wraz z kolegami z podwórka udaliśmy się na stadion OSIR-u obecny RCS i zaczęliśmy trenować pod okiem Ryszarda Sambora.
K. K.: Jak wyglądało szkolenie młodzieży szczebel po szczeblu na Pana przykładzie? Którzy trenerzy Pana prowadzili w juniorach i jak ich Pan wspomina?
J. P.: Pierwsze treningi na OSIR-rze odbywały się na asfaltowym boisku przeznaczonym do gry w piłkę ręczną. Było nas około 50 osób z mojego rocznika 1974. Trener rzucił piłkę i kazał grać przez 2 godziny. Byliśmy podzieleni na dwie drużyny: „Przylesie” i reszta miasta. Szkolenie w wieku juniorskim pamiętam jako treningi dwa, trzy razy w tygodniu. W juniorach młodszych trenował Stanisław Kumik. W wieku 15 lat trafiłem pod skrzydła trenera Mariana Putyry, który wypatrzył mnie w juniorach młodszych i przeniósł do juniorów starszych a 1990 roku do I drużyny Zagłębia Lubin.
K. K.: Jak wspomina Pan turnieje i rozgrywki juniorskie? Jak Zagłębie Lubin wyglądało na tle innych drużyn?
J. P.: W juniorach młodszych i starszych byliśmy najlepsi udawało nam się wygrywać większość turniejów. W latach 1989/90 graliśmy MP juniorów starszych. Miałem wtedy 15 lat, grałem przeciwko 19-latkom. W Krakowie byliśmy w grupie z Cracovią (porażka 2:4) z Chemikiem (0:0) i z ŁKS Łódź (wygrana 2:0) –dwie bramki moje. Następnie był mecz o III miejsce MP z Gwarkiem Zabrze na wyjeździe wynik 2:2 u siebie 3:0 (jedna bramka moja) i brązowy medal zdobyty. Turnieje były różne np. wyjazd do Francji, Niemiec, Włoch, Izraela w tamtym okresie zwiedziłem kawał świata.
K. K.: Pamięta Pan gdzie drużyny juniorskie jeździły na obozy sportowe? Jak to wyglądało z perspektywy zawodnika?
J. P.: Na obozy sportowe jeździliśmy np. do Złotoryi. Treningi głównie polegały na różnego rodzaju gierkach między sobą. W tamtych czasach nikt nie dbał o kształcenie w zakresie rozumienia gry, ćwiczenia dynamiki czy uświadamiania technik. Pierwszym trenerem, który przekazał mi tą wiedzę teoretyczną był właśnie Pan Marian Putyra, do dnia dzisiejszego jest dla mnie autorytetem.
K. K.: W roku 1990 został Pan sklasyfikowany w rankingu talentów na 9 miejscu wśród środkowych napastników jako jedyny zawodnik z Zagłębia Lubin. Jak to wpłynęło na Pana dalszą karierę?
J. P.: W wieku 16 lat cieszyłem się życiem, w tym czasie poznałem dziewczynę, z która nadal jestem i jest moją żoną. Okres ten kojarzę z moimi przyjaciółmi Emilem Nowakowskim, Krzyśkiem Palczewskim, Jackiem Banaszyńskim i Pawłem Matijczakiem. Cieszyłem się tym, że mogę kopać piłkę. Zaprocentowało to przejściem do pierwszej drużyny Zagłębia, trenowania z bardzo dobrymi zawodnikami. W tym czasie wielokrotnie byłem powołany do kadry narodowej U-16 U-17 U-18 trenerem był Pan Jan Pieszko. Dzięki grze w kadrze narodowej nawiązałem przyjaźń z Tomkiem Frankowskim, Bogusiem Wyparło, Tomkiem Suwarym, Grzesiem Kaliciakiem i Danielem Boguszem. To był piękny czas gry i zwiedzania świata.
K. K.: Czy Pana koledzy z drużyny juniorskiej zrobili później kariery? Z kim grał Pan w drużynach juniorskich Zagłębia?
J. P.: W drużynach juniorskich grałem z Jackiem Banaszyńskim, Radkiem Kałużnym i Emilem Nowakowskim i głównie to oni zrobili największe kariery.
K. K.: Czy przejście z drużyny juniorskiej do seniorskiej było dla Pana dużym przeskokiem?
J. P.: Tak to był duży awans, możliwość treningów z bardzo dobrymi zawodnikami takimi jak Darek Marciniak, Janusz Kudyba, Andrzej Wójcik i wielu innych. Dla młodego chłopaka było to wspaniałą przygodą i możliwością dalszego rozwoju. Miałem okazję świętowania Mistrza Polski będąc w tej drużynie.
K. K.: Włączenie do kadry pierwszej drużyny. Jak to wyglądało z Pana perspektywy?
J. P.: Wielka radość, że moja praca została zauważona i doceniona. Trener Marian Putyra po MP juniorów został trenerem I zespołu Zagłębia Lubin po Stanisławie Świerku, pociągnął nas za sobą. To był jedyny trener, który wychowankom nie dał zrobić krzywdy. Stawiał na swoich.
K. K.: Kto wspólnie z Panem znalazł się w szerokiej kadrze pierwszego zespołu po zakończeniu wieku juniora?
J. P.: W kadrze pierwszego zespołu wspólnie znaleźli się Leszek Grech, Radek Jasiński, Mariusz Urbaniak, Jacek Kikowski i Janusz Najdek.
K. K.: Jak został Pan przyjęty przez zawodników pierwszej drużyny? Jaka była atmosfera w szatni, kto robił kawały i żartował?
J. P.: Byłem przyjęty jak każdy „młody” musiałem podporządkować się obowiązującym zasadom i słuchać poleceń starszych kolegów. Atmosfera była bardzo przyjazna. Przy Darku Marciniaku nie można było się nie śmiać.
K. K.: Czy grał Pan w drugiej drużynie Zagłębia i jak to wszystko wyglądało od kuchni??
J. P.: Zawodnicy, którzy nie grali co najmniej 45 min w pierwszym zespole musieli grać w drugiej drużynie Zagłębia. Ja ewentualnie z racji wieku juniora mogłem grać jeszcze w juniorach. Trenerem w drugiej drużynie był Wiesław Wojno. Graliśmy przeciwko Prochowiczance, Pogoni Góra czy Kani Gostyń.
K. K.: Jak ocenia Pan działaczy Zagłębia Lubin z czasów swojej gry w klubie?
J. P.: Jedyną osobą, którą dobrze wspominam był Pan Jerzy Koziński. Niestety nie mam dobrych wspomnień związanych z Panem Jackiem Kardelą i Michałem Lulkiem. Działacze Zagłębia nie byli w stanie znaleźć dla mnie klubu, jak też nie było dla mnie etatu w Zagłębiu. W tamtych czasach nie dawano szansy wychowankom tylko ściągano zawodników z zewnątrz za których trzeba było płacić duże pieniądze, a nie byli lepsi od wychowanków. Aby kontynuować karierę musiałem wykupić swoją kartę zawodniczą z Zagłębia za niemałe dla mnie pieniądze. Po wykupieniu karty przeniosłem się do Miedzi Legnica gdzie przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Trenerem Miedzi wówczas był Pan Marian Putyra, który postawił na mnie, a ja odwdzięczyłem się dobrą grą.
K. K.: Którym trenerom zawdzięcza Pan najwięcej w swojej karierze? Kto ukształtował Pana jako piłkarza?
J. P.: Zdecydowanie Pan Marian Putyra jest trenerem z olbrzymią wiedzą, niezwykłym intelektem, wyszukanym poczuciem humoru i przy tym wszystkim skromnym i dobrym człowiekiem.
K. K.: Powołania do kadr młodzieżowych? Jak klub na to patrzył i czy nie przeszkadzało to Panu w meczach ligowych?
J. P.: Grałem w kadrach U-16 U-17 U-18. Fajne czasy i trzy lata w reprezentacji m. in. z Tomkiem Frankowskim. Na finały Mistrzostw Europy w Szwajcarii do lat 16 nie pojechałem bo na zgrupowaniu przed wyjazdem miałem lekką kontuzję i doszli do wniosku że nie ma co ryzykować i pojechał za mnie Mariusz Piekarski. Po powrocie do Lubina na drugi dzień zagrałem w drugiej drużynie mecz w czwartej lidze i strzeliłem dwie bramki, tak jak Darek Marciniak. No i oczywiście po tym wydarzeniu wybuchła afera w klubie, bo generalnie byłem zdrowy. Byłem wtedy jedynym dolnośląskim reprezentantem. Powołania do kadry narodowej U-16, U-17 i U-18 przychodziły listownie na adres klubu, z reguły nie było problemów. Raz tylko klub nie wyraził zgody na wyjazd w U-18, ponieważ w tym samym czasie Miedź Legnica grała z Monaco i byłem zaplanowany na grę w tym meczu. Docelowo jednak nie zagrałem w tym meczu i PZPN mnie zawiesił w kadrze narodowej na pół roku, później działacze musieli to odkręcać.
K. K.: Najciekawsze wspomnienia lub sytuacje z kadry młodzieżowej? Z kim Pan grał w tym czasie w kadrze?
J. P.: Gra w reprezentacji Polski była dla mnie wielkim wyróżnieniem. Debiut w meczu z Austrią, później „Turniej Syrenki”, który wygraliśmy. Strzeliłem bramkę w finale z Białorusią. Mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy U-16 ze Szkocją w Wyszkowie wygraliśmy 4:0, strzeliłem dwie bramki i potem rewanż w Szkocji wygrany 0:1. Wspominam dobrze wyjazd do Belgradu na mecz z Jugosławią w eliminacjach ME U-16. Była to razem ze Szkocją druga drużyna w grupie, ale ze względu na sytuację polityczną została wycofana z rozgrywek i tym sposobem uniknęliśmy gry z bardzo trudnym przeciwnikiem. Zabawna sytuacja: mecz towarzyski z Włochami na ich terenie wygrywamy 1-0, w tym meczu strzeliłem bramkę, po meczu wymieniliśmy się koszulkami, ja z bratem Roberto Baggio, zadowoleni idziemy do szatni, a tam kierownik zabiera nam koszulki i oddaje gospodarzom a nam przynosi nasze. Eliminacje ME U-18 mecz Polska-Włochy przegrywamy 1:5 w barwach gości Del Piero, strzelec trzech bramek w tym meczu, wtedy nie miałem pojęcia, że grałem przeciwko takiej sławie. Po latach mój przyjaciel Krzysztof Palczewski (były piłkarz Zagłębia Lubin) wyczytał i uświadomił mi że grałem przeciwko niemu. W reprezentacjach młodzieżowych rozegrałem około 30 meczów strzelając 15-17 bramek.
K. K.: Proszę opisać swoją karierę seniorską. Jakie kluby Pan reprezentował oprócz Zagłębia Lubin?
J. P.: W sezonie 1991/1992 byłem wypożyczony do Miedzi Legnica, gdzie było mi dane świętowanie Pucharu Polski. Później były powroty do Lubina gdzie kolejni trenerzy nie stawiali na swoich. Najlepsze lata spędziłem w Miedzi gdzie cały czas grałem i strzelałem była to wówczas II liga. Z Miedzią pojechałem do Monaco. W 1992 roku dostałem powołanie do wojska gdzie spędziłem tylko miesiąc. Resztę czasu, czyli 15 miesięcy to „przepustka” i gra na wypożyczeniu w Chrobrym Głogów. Po wykupieniu karty zawodniczej szukałem szczęścia za granicą. Pomógł mi w tym ówczesny bramkarz FC Sarrebourg, Dariusz Szeja. Pojechaliśmy w czwórkę, trzech chłopaków z Wałbrzycha i ja. W pierwszym sezonie nastrzelałem bramek, po roku zostałem tylko ja, kolegom z Wałbrzycha podziękowali.
K. K.: Czym obecnie się Pan zajmuje?
J. P.: Obecnie pracuję w KGHM ZG Lubin na dziale elektrycznym E-10. Jestem w szczęśliwym związku z miłością mojego życia, Agnieszką, z którą mam dwóch synów Daniela 22 lata i Kacpra lat 13. Synowie mają po mnie dusze sportowców starszy syn jeździ wyczynowo na deskorolce oraz trenuje kalistenikę. W wolnych chwilach studiuje Geologię na Politechnice Wrocławskiej. Młodszy syn jest mistrzem basenu i jazdy na rowerze.
Autor: Krzysztof Kostka