Historia Miedziowych oczami Krzysztofa Kostki: Wychowanek Jarosław Pokora

1392

Przedstawiamy kolejny wywiad przeprowadzony przez pasjonata i historyka sportu – Krzysztofa Kostkę. Tym razem zaprasza on na wywiad z Jarosławem Pokorą, wychowankiem Zagłębia Lubin. Zawodnikiem będącym w kadrze pierwszego zespołu zdobywającego pierwsze Mistrzostwo Polski dla Zagłębia Lubin. Reprezentanta Polski w kadrach juniorskich U-16, U-17 i U-18. Piłkarza m. in. Miedzi Legnica, Chrobrego Głogów czy  FC Sarrebourg.

Zdjęcie: Jarosław Pokora z drużyną Zagłębia Lubin trenera Ryszarda Sambora.

Krzysztof Kostka: Jak trafił Pan na treningi do Zagłębia Lubin?

Jarosław Pokora: Treningi zacząłem w wieku 9 lat wraz z kolegami z podwórka udaliśmy się na stadion OSIR-u obecny RCS i zaczęliśmy trenować pod okiem Ryszarda Sambora.

K. K.: Jak wyglądało szkolenie młodzieży szczebel po szczeblu na Pana przykładzie? Którzy trenerzy Pana prowadzili w juniorach i jak ich Pan wspomina?

J. P.: Pierwsze treningi na OSIR-rze odbywały się na asfaltowym boisku przeznaczonym do gry w piłkę ręczną. Było nas około 50 osób z mojego rocznika 1974. Trener rzucił piłkę i kazał grać przez 2 godziny. Byliśmy podzieleni na dwie drużyny: „Przylesie” i reszta miasta. Szkolenie w wieku juniorskim pamiętam jako treningi dwa, trzy razy w tygodniu. W juniorach młodszych trenował Stanisław Kumik. W wieku 15 lat trafiłem pod skrzydła trenera Mariana Putyry, który wypatrzył mnie w juniorach młodszych i przeniósł do juniorów starszych a 1990 roku do I drużyny Zagłębia Lubin.

Zdjęcie: Drużyna Zagłębia Lubin 1989 r.: Janusz Olejarczyk, Piotr Kapyszewski, Jacek Banaszyński, Rafał Wilk, Ireneusz Słomiak, Paweł Matijczak, Radosław Kałużny, Emil Nowakowski, Arkadiusz Skowron, Jarek Pokora, Robert Malawski, Krzysztof Palczewski, Mariusz Holeniewski, Grzegorz Sztajner, Mirosław Spychała, Tomasz Blaszyński, Marcin Kucharski, Radosław Soszyński, Bogusław Korczak, Piotr Kucharski i Krzysztof Palczewski

K. K.: Jak wspomina Pan turnieje i rozgrywki juniorskie? Jak Zagłębie Lubin wyglądało na tle innych drużyn?

J. P.: W juniorach młodszych i starszych byliśmy najlepsi udawało nam się wygrywać większość turniejów. W latach 1989/90 graliśmy MP juniorów starszych. Miałem wtedy 15 lat, grałem przeciwko 19-latkom. W Krakowie byliśmy w grupie z Cracovią (porażka 2:4) z Chemikiem (0:0) i z ŁKS Łódź (wygrana 2:0) –dwie bramki moje. Następnie był mecz o III miejsce MP z Gwarkiem Zabrze na wyjeździe wynik 2:2 u siebie 3:0 (jedna bramka moja) i brązowy medal zdobyty. Turnieje były różne np. wyjazd do Francji, Niemiec, Włoch, Izraela w tamtym okresie zwiedziłem kawał świata.

K. K.: Pamięta Pan gdzie drużyny juniorskie jeździły na obozy sportowe? Jak to wyglądało z perspektywy zawodnika?

J. P.: Na obozy sportowe jeździliśmy np. do Złotoryi. Treningi głównie polegały na różnego rodzaju gierkach między sobą. W tamtych czasach nikt nie dbał o kształcenie w zakresie rozumienia gry, ćwiczenia dynamiki czy uświadamiania technik. Pierwszym trenerem, który przekazał mi tą wiedzę teoretyczną był właśnie Pan Marian Putyra, do dnia dzisiejszego jest dla mnie autorytetem.

K. K.: W roku 1990 został Pan sklasyfikowany w rankingu talentów na 9 miejscu wśród środkowych napastników jako jedyny zawodnik z Zagłębia Lubin. Jak to wpłynęło na Pana dalszą karierę?

J. P.: W wieku 16 lat cieszyłem się życiem, w tym czasie poznałem dziewczynę, z która nadal jestem i jest moją żoną. Okres ten kojarzę z moimi przyjaciółmi Emilem Nowakowskim, Krzyśkiem Palczewskim, Jackiem Banaszyńskim i Pawłem Matijczakiem. Cieszyłem się tym, że mogę kopać piłkę. Zaprocentowało to przejściem do pierwszej drużyny Zagłębia, trenowania z bardzo dobrymi zawodnikami. W tym czasie wielokrotnie byłem powołany do kadry narodowej U-16 U-17 U-18 trenerem był Pan Jan Pieszko. Dzięki grze w kadrze narodowej nawiązałem przyjaźń z Tomkiem Frankowskim, Bogusiem Wyparło, Tomkiem Suwarym, Grzesiem Kaliciakiem i Danielem Boguszem. To był piękny czas gry i zwiedzania świata.

Zdjęcie: Jarosław Pokora wraz z drużyną juniorów Zagłębia Lubin podczas pobytu we Francji.

K. K.: Czy Pana koledzy z drużyny juniorskiej zrobili później kariery? Z kim grał Pan w drużynach juniorskich Zagłębia?

J. P.: W drużynach juniorskich grałem z Jackiem Banaszyńskim, Radkiem Kałużnym i Emilem Nowakowskim i głównie to oni zrobili największe kariery.

K. K.: Czy przejście z drużyny juniorskiej do seniorskiej było dla Pana dużym przeskokiem?

J. P.: Tak to był duży awans, możliwość treningów z bardzo dobrymi zawodnikami takimi jak Darek Marciniak, Janusz Kudyba, Andrzej Wójcik i wielu innych. Dla młodego chłopaka było to wspaniałą przygodą i możliwością dalszego rozwoju. Miałem okazję świętowania Mistrza Polski będąc w tej drużynie.

K. K.: Włączenie do kadry pierwszej drużyny. Jak to wyglądało z Pana perspektywy?

J. P.: Wielka radość, że moja praca została zauważona i doceniona. Trener Marian Putyra po MP juniorów został trenerem I zespołu Zagłębia Lubin po Stanisławie Świerku, pociągnął nas za sobą. To był jedyny trener, który wychowankom nie dał zrobić krzywdy. Stawiał na swoich.

K. K.: Kto wspólnie z Panem znalazł się w szerokiej kadrze pierwszego zespołu po zakończeniu wieku juniora?

J. P.: W kadrze pierwszego zespołu wspólnie znaleźli się Leszek Grech, Radek Jasiński, Mariusz Urbaniak, Jacek Kikowski i Janusz Najdek.

K. K.: Jak został Pan przyjęty przez zawodników pierwszej drużyny? Jaka była atmosfera w szatni, kto robił kawały i żartował?

J. P.: Byłem przyjęty jak każdy „młody” musiałem podporządkować się obowiązującym zasadom i słuchać poleceń starszych kolegów. Atmosfera była bardzo przyjazna. Przy Darku Marciniaku nie można było się nie śmiać.

Zdjęcie: Drużyna juniorów Zagłębia Lubin wraz Jarosławem Pokorą przed klubowym autokarem.

K. K.: Czy grał Pan w drugiej drużynie Zagłębia i jak to wszystko wyglądało od kuchni??

J. P.: Zawodnicy, którzy nie grali co najmniej 45 min w pierwszym zespole musieli grać w drugiej drużynie Zagłębia. Ja ewentualnie z racji wieku juniora mogłem grać jeszcze w juniorach. Trenerem w drugiej drużynie był Wiesław Wojno. Graliśmy przeciwko Prochowiczance, Pogoni Góra czy Kani Gostyń.

K. K.: Jak ocenia Pan działaczy Zagłębia Lubin z czasów swojej gry w klubie?

J. P.: Jedyną osobą, którą dobrze wspominam był Pan Jerzy Koziński. Niestety nie mam dobrych wspomnień związanych z Panem Jackiem Kardelą i Michałem Lulkiem. Działacze Zagłębia nie byli w stanie znaleźć dla mnie klubu, jak też nie było dla mnie etatu w Zagłębiu. W tamtych czasach nie dawano szansy wychowankom tylko ściągano zawodników z zewnątrz za których trzeba było płacić duże pieniądze, a nie byli lepsi od wychowanków. Aby kontynuować karierę musiałem wykupić swoją kartę zawodniczą z Zagłębia za niemałe dla mnie pieniądze. Po wykupieniu karty przeniosłem się do Miedzi Legnica gdzie przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Trenerem Miedzi wówczas był Pan Marian Putyra, który postawił na mnie, a ja odwdzięczyłem się dobrą grą.

K. K.: Którym trenerom zawdzięcza Pan najwięcej w swojej karierze? Kto ukształtował Pana jako piłkarza?

J. P.: Zdecydowanie Pan Marian Putyra jest trenerem z olbrzymią wiedzą, niezwykłym intelektem, wyszukanym poczuciem humoru i przy tym wszystkim skromnym i dobrym człowiekiem.

K. K.: Powołania do kadr młodzieżowych? Jak klub na to patrzył i czy nie przeszkadzało to Panu w meczach ligowych?

Zdjęcie: Jarosław Pokora z Tomaszem Frankowskim.

J. P.: Grałem w kadrach U-16 U-17 U-18. Fajne czasy i trzy lata w reprezentacji m. in. z Tomkiem Frankowskim. Na finały Mistrzostw Europy w Szwajcarii do lat 16 nie pojechałem bo na zgrupowaniu przed wyjazdem miałem lekką kontuzję i doszli do wniosku że nie ma co ryzykować i pojechał za mnie Mariusz Piekarski. Po powrocie do Lubina na drugi dzień zagrałem w drugiej drużynie mecz w czwartej lidze i strzeliłem dwie bramki, tak jak Darek Marciniak. No i oczywiście po tym wydarzeniu wybuchła afera w klubie, bo generalnie byłem zdrowy. Byłem wtedy jedynym dolnośląskim reprezentantem. Powołania do kadry narodowej U-16, U-17 i U-18 przychodziły listownie na adres klubu, z reguły nie było problemów. Raz tylko klub nie wyraził zgody na wyjazd w U-18, ponieważ w tym samym czasie Miedź Legnica grała z Monaco i byłem zaplanowany na grę w tym meczu. Docelowo jednak nie zagrałem w tym meczu i PZPN mnie zawiesił w kadrze narodowej na pół roku, później działacze musieli to odkręcać.

K. K.: Najciekawsze wspomnienia lub sytuacje z kadry młodzieżowej? Z kim Pan grał w tym czasie w kadrze?

J. P.: Gra w reprezentacji Polski była dla mnie wielkim wyróżnieniem. Debiut w meczu z Austrią, później „Turniej Syrenki”, który wygraliśmy. Strzeliłem bramkę w finale z Białorusią. Mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy U-16 ze Szkocją w Wyszkowie wygraliśmy 4:0, strzeliłem dwie bramki i potem rewanż w Szkocji wygrany 0:1. Wspominam dobrze wyjazd do Belgradu na mecz z Jugosławią w eliminacjach ME U-16. Była to razem ze Szkocją druga drużyna w grupie, ale ze względu na sytuację polityczną została wycofana z rozgrywek i tym sposobem uniknęliśmy gry z bardzo trudnym przeciwnikiem. Zabawna sytuacja: mecz towarzyski z Włochami na ich terenie wygrywamy 1-0, w tym meczu strzeliłem bramkę, po meczu wymieniliśmy się koszulkami, ja z bratem Roberto Baggio, zadowoleni idziemy do szatni, a tam kierownik zabiera nam koszulki i oddaje gospodarzom a nam przynosi nasze. Eliminacje ME U-18 mecz Polska-Włochy przegrywamy 1:5 w barwach gości Del Piero, strzelec trzech bramek w tym meczu, wtedy nie miałem pojęcia, że grałem przeciwko takiej sławie. Po latach mój przyjaciel Krzysztof Palczewski (były piłkarz Zagłębia Lubin) wyczytał i uświadomił mi że grałem przeciwko niemu. W reprezentacjach młodzieżowych rozegrałem około 30 meczów strzelając 15-17 bramek. 

K. K.: Proszę opisać swoją karierę seniorską. Jakie kluby Pan reprezentował oprócz Zagłębia Lubin?

Zdjęcie: Jarosław Pokora w składzie drużyny Miedź Legnica.

J. P.: W sezonie 1991/1992 byłem wypożyczony do Miedzi Legnica, gdzie było mi dane świętowanie Pucharu Polski. Później były powroty do Lubina gdzie kolejni trenerzy nie stawiali na swoich. Najlepsze lata spędziłem w Miedzi gdzie cały czas grałem i strzelałem była to wówczas II liga. Z Miedzią pojechałem do Monaco. W 1992 roku dostałem powołanie do wojska gdzie spędziłem tylko miesiąc. Resztę czasu, czyli 15 miesięcy to „przepustka” i gra na wypożyczeniu w Chrobrym Głogów. Po wykupieniu karty zawodniczej szukałem szczęścia za granicą. Pomógł mi w tym ówczesny bramkarz FC Sarrebourg, Dariusz Szeja. Pojechaliśmy w czwórkę, trzech chłopaków z Wałbrzycha i ja. W pierwszym sezonie nastrzelałem bramek, po roku zostałem tylko ja, kolegom z Wałbrzycha podziękowali.

K. K.: Czym obecnie się Pan zajmuje?

J. P.: Obecnie pracuję w KGHM ZG Lubin na dziale elektrycznym E-10. Jestem w szczęśliwym związku z miłością mojego życia, Agnieszką, z którą mam dwóch synów Daniela 22 lata i Kacpra lat 13. Synowie mają po mnie dusze sportowców starszy syn jeździ wyczynowo na deskorolce oraz trenuje kalistenikę. W wolnych chwilach studiuje Geologię na Politechnice Wrocławskiej. Młodszy syn jest mistrzem basenu i jazdy na rowerze.

Autor: Krzysztof Kostka

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY