Górnicy zdania nie zmienili. Po raz kolejny na swoich przedstawicieli do rady nadzorczej wybrali Józefa Czyczerskiego, szefa miedziowej Solidarności, Bogusława Szarka również z Solidarności oraz Leszka Hajdackiego z ZZPPM.
We wszystkich oddziałach Polskiej Miedzi zagłosowało w sumie 48 procent załogi. Najwyższa frekwencja była w Zakładach Górniczych Lubin – w wyborach wzięło udział 70 procent pracujących tam osób. Najmniejsze zainteresowanie głosowaniem było w Hucie Miedzi Głogów – 19-procentowe.
– Mimo tych trzech lat zabawy z wyborem i stawiania się ministra ponad prawem, pracownicy nie dali się zniechęcić i poszli do wyborów – komentuje Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności, który zdobył najwięcej głosów, bo ponad 5 tysięcy.
Na Leszka Hajdackiego zagłosowało ponad 3,7 tys. pracowników, a na Bogusława Szarka – ponad 3,4 tys.
Czwarte miejsce, a więc już poza listą wybranych do rady, zajął Bogdan Nuciński. Piąty był Marcin Braszczok, a szósty Mieczysław Grzybowski.
– Godne wielkiego podziwu jest to, że pracownicy wytrwali w swojej stanowczości i chcą wybierać swoich przedstawicieli do rady nadzorczej i nie poddali się ministrowi, który chciał decydować za nich – dodaje Leszek Hajdacki z ZZPPM.
Teraz pozostaje tylko pytanie, czy walne zgromadzenie akcjonariuszy powoła nowych członków do rady nadzorczej.
W poprzedniej kadencji rady Polskiej Miedzi górnicy musieli kilka razy wybierać swoich przedstawicieli. Zawsze najwięcej głosów zdobywali ci sami kandydaci. Jednak minister podczas kolejnych walnych zgromadzeń akcjonariuszy, konsekwentnie nie zgadzał się na ich powołanie. Miała to być kara za udział w pikiecie z 2009 roku, kiedy załoga KGHM sprzeciwiała się dalszej prywatyzacji spółki. Minister uznał, że było to działanie na szkodę spółki.
Jednak ostatnio Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił decyzję walnego zgromadzenia akcjonariuszy KGHM o niepowołaniu Józefa Czyczerskiego do rady nadzorczej spółki. – Teraz mamy czarno na białym, że minister postawił się ponad prawem i nie ma już takiej sytuacji, że drugi raz mogłoby się to powtórzyć – stwierdza szef miedziowej Solidarności.