Michał Goliński zagrał w meczu reprezentacji Polski przeciwko Estonii przez 90 minut, choć niecałe dwie doby później czeka go ligowe spotkanie z Lechem.
– Mam nadzieję, że Michał zagrał cały mecz tylko dlatego, że nikt w sztabie nie pomyślał, że 48 godzin później czeka go trudna ligowa konfrontacja w Poznaniu – mówi trener mistrzów Polski Rafał Ulatowski.
Goliński już w czerwcu może zmienić klub. W środę był obserwowany przez zachodnich menedżerów. – Wiadomo, że Zagłębie po sezonie znajdzie się w drugiej lidze i trzeba będzie zastanowić się nad swoją przyszłością. Dlatego wtedy będzie czas, by porozmawiać poważnie z prezesem – przyznaje piłkarz.
Kontrakt ma do 2010 roku. A w tym okienku transferowym mistrzowie Polski odrzucili dwie oferty, które wpłynęły. Golińskiego chciały dwa tureckie zespoły z Ankary – Ankaraspor i Genclerbirligi. Oba proponowały po 500 tys. euro. Zagłębie chciało jednak 200 tys. więcej. Jeśli zawodnik będzie jednak grał tak dobrze, jak przeciwko Estonii, to nie będzie problemów ze znalezieniem chętnego do wyłożenia takich pieniędzy.
Kierunek turecki jest wciąż możliwy, bo we Wronkach był w środę menedżer z agencji pracującej dla czołowych klubów z tego kraju. Ale nie tylko on. Na trybunach wronieckiego stadionu zasiadł także m.in. Alberto Bigon, do niedawna trener szwajcarskiego FC Sion. Dzisiaj Włoch pracuje dla klubów ze swojego kraju, przede wszystkim Napoli.
Przegląd Sportowy