Gamingowy powrót do przeszłości

1217

Żarłoczny Pac-Man, bohaterscy bracia Mario, Król Lew i klasyczny ping-pong – w jednym z lubińskich salonów samochodowych stanęły dziś stoliki ze starymi komputerami. Najstarsi gracze wspominali czasy swojego dzieciństwa, najmłodsi po prostu dobrze się bawili, nie zwracając najmniejszej uwagi na niedostatki grafiki. Okazją do tego wydarzenia był przypadający na dziś Dzień Singla.

– Pierwsza edycja i mam nadzieję, że nie ostatnia. Wszystkie salony w okolicy urządzały walentynki, a ja stwierdziłem, że zrobimy coś innego. Razem z Laboratorium Retro Komputerów i Gier rozstawiliśmy stoiska, na których można było pograć w stare gry i zobaczyć, jak wyglądają komputery sprzed trzydziestu lat – mówi Mateusz Górak, specjalista ds. marketingu i PR Auto Salonu Świtoń-Paczkowski, który zorganizował nietypową imprezę.

– Ośmiobitowe Atari, słynny Pegasus, turniej w „Tekkena” rozgrywaliśmy na konsoli PlayStation w wersji uwspółcześnionej, współpracującej z nowoczesnymi telewizorami. Oczywiście też Commodore 64, a z ciekawostek chyba jedyna polska konsola Ameprod, wyprodukowana przez Elwro – wylicza Piotr Stachura, twórca Laboratorium. Ostatnie z wymienionych przez niego urządzeń cieszyło się dziś dużym zainteresowaniem, bo pozwalało zagrać w kultową grę „Pong”.

Piotr Stachura

Do tego stanowiska usiadł dziś między innymi Rafał, który przyszedł tu z dziećmi: Gabrysiem i Polą.

– Byłem zaskoczony, że mieliśmy polską konsolę. Pierwszy raz ją widziałem – świetna! I dzieci też sobie dobrze w nią radziły – mówi lubinianin. – Mamy w domu konsolę i oczywiście pogrywają. Kiedy przeczytałem, że mamy taki dzień, stwierdziłem, że muszę ich tu zabrać. Ja sam od dziecka byłem gamerem, dlatego chciałem im też pokazać, na czym się tatuś wychował.

Laboratorium Retro Komputerów i Gier skończyło właśnie cztery lata. Piotr Stachura twierdzi, że budowanie i utrzymywanie technologicznego muzeum nie należy do łatwych zadań.

– Większość z tych rzeczy jest na tyle prosta i nieskomplikowana, że daje się jeszcze je naprawiać. Problemem są wyspecjalizowane układy scalone, które były robione tylko do danego komputera – one są ciężkie do zastąpienia – przyznaje kolekcjoner. – Na szczęście powstała wokół tego duża społeczność: są w niej elektronicy, programiści – ludzie, którzy budują protezy na współczesnej elektronice i nowoczesnych mikrokontrolerach. Ja jednak staram się, by wszystkie sprzęty były na oryginalnych częściach. Czasem oznacza to kilka lat szukania – dodaje.

Starszych graczy na retrogamingowy Dzień Singla przyciągał często sentyment. Co jednak sprawia, że i młodsi, wychowani na grach z realistyczną i bardzo efektowną grafiką, też łapią tego bakcyla?

– Bo te gry są genialne w swej prostocie – odpowiada Piotra Stachura. – Z jednej strony są bardzo ubogie graficznie, mają prostą mechanikę, ale potrafią wciągnąć. Ponieważ w tamtych czasach nie można było przekazać za wiele grafiką, olbrzymią rolę odgrywała tu fabuła. A dzieciaki mają jeszcze niesamowitą wyobraźnię: ten piksel to dla nich Jedi, ten drugi to Imperium, do tego dośpiewują sobie właśnie fabułę i to działa.

Jedną z atrakcji był turniej gry „Tekken 3”. Wzięło w nim udział dziesięć osób, a zwycięzca otrzymał od salonu nagrodę w postaci samochodu do dyspozycji przez cały weekend.

25-letni Dawid przyjechał na te zawody z Legnicy: – Naprawdę fajne przedsięwzięcie, coś innego. Retrogaming jest już trochę ekskluzywny i nie ma zbyt wielu okazji, żeby pograć. Na Dolnym Śląsku ciężko o takie turnieje, może we Wrocławiu… – komentuje.

Fot. JD, materiały prasowe


POWIĄZANE ARTYKUŁY