Fedoruk: zasłużenie jesteśmy Mistrzami Polski

20

Dziś piłkarze Mistrza Polski wybiegną na boisko zdecydowanego lidera tabeli Orange Ekstraklasy. W zgodnej opinii fachowców to gospodarz spotkania, Wisła Kraków, jest murowanym faworytem w starciu z drużyną KGHM Zagłębie Lubin. Drugi trener naszego zespołu, Adam Fedoruk, przekonuje jednak, że wcale nie stoimy na straconej pozycji.

Jak zmieniła się Wisła Kraków, w porównaniu do drużyny z zeszłego sezonu?

– Nawet ostatnio w telewizji Canal+ padła taka opinia, że zmiana trenera wpłynęła na to, że ten zespół gra troszeczkę inną piłkę. Jednak w samej grze aż tak dużo się nie zmieniło. Mają za sobą nieudany sezon, jeden z nielicznych, kiedy zupełnie nie liczyli się w walce o mistrzostwo. Zespół Wisły się nie spełnił personalnie, stąd moje przekonanie, że tamte porażki podrażniły ich ambicje. Przyszedł nowy, dobry trener, który ich poukładał i wyniki są na miarę ich potencjału. Trener Skorża nie musiał specjalnie motywować swoich podopiecznych, oni sami są już wystarczająco zmotywowani tym, co miało miejsce w poprzednich rozgrywkach. Największy problem stanowiło podniesienie ich po tym nieudanym sezonie.

Co miało największy wpływ na poprawę gry krakowian? To , że trener Skorża podniósł morale zawodników, czy może wzmocnienia?

– Na pewno wzmocnienia, ponieważ to wzmogło rywalizację w drużynie. Na pewno postawienie na młodych, takich jak Rafał Boguski, który wrócił z Bełchatowa i bardzo dobrze się wkomponował w drużynę. Ponadto duży wpływ na dobrą grę drużyny miało przedłużenie umowy z Zieńczukiem i danie mu szansy. Teraz Marek spłaca ten dług i strzela bramki. Nie bez znaczenia jest osoba Kosowskiego, który dodatkowo wzmocnił morale, bo to jest człowiek o dużej osobowości, umiejący pozytywnie wpłynąć na kolegów. Na dziś można powiedzieć, że mądre decyzje sprawiły, że Wisła jest teraz na pierwszym miejscu w tabeli i ma zdecydowaną przewagę nad wszystkimi rywalami. To jednak nie oznacza, że jako zespół nie popełniają błędów. Grają fajną, przemyślaną piłkę, na razie wszystko im wychodzi i z tego się cieszą. Ale jest takie powiedzenie: „Potęga bez ostrożności prowadzi do zagłady”, dlatego w meczu z nami może wszystko się zmienić. My jesteśmy również dobrym zespołem, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepiej w lidze gramy piłką – umiemy prowadzić szybką, kombinacyjną grę. To będzie ciekawe widowisko, a o tym, że trzeba się z nami liczyć przekonała się już Korona. My teraz mamy komfort pracy, bo dobrze zagraliśmy na Koronie i taki sam mecz czeka nas na Wiśle.

Jak należy zagrać w Wisłą? Mimo wszystko ofensywnie?

– Przypomnę, że zasłużenie jesteśmy Mistrzami Polski, tytuł zdobyliśmy na boisku, a decydujący mecz wygraliśmy na wyjeździe z Legią Warszawa. Kiedy jedziemy do Krakowa, to nie możemy się bać, cofnąć, bo to tak, jakbyśmy odebrali sobie broń. Żeby wygrać, trzeba strzelić bramkę, tak więc do Krakowa właśnie po to jedziemy. Trener Ulatowski sprawił, że zespół w siebie uwierzył i zaczynamy bronić się wyżej niż na szesnastce. Potrafimy stoczyć taki prawdziwy bój o jaki nam chodzi. Uważam, że nie stoimy na straconej pozycji, znamy mocne strony naszej drużyny. Są też pewne elementy, którymi możemy ich zaskoczyć.

Czy trener Ulatowski, podobnie jak trener Skorża, zaczął pracę od tego, żeby odbudować morale zespołu i czy to okazało się trafioną decyzją?

– Młodzi trenerzy rozumieją piłkarzy i wiedzą, że najpierw trzeba z nimi porozmawiać. Drużyna musi też wiedzieć, że na niej też spoczywa odpowiedzialność za grę. Czasami rozmawia się z piłkarzami przy doborze taktyki i też wiedzą, że we wszystkim uczestniczą. Na pewno trener Skorża, kiedy podjął pracę, też musiał porozmawiać z zawodnikami, przedstawić im swoje oczekiwania. Kiedyś przyznał w wywiadzie, że każdemu z osobna powiedział, co od niego oczekuje. Zawodnicy podeszli poważnie do sprawy i każdy gra na sto procent swoich umiejętności.

Jakie jeszcze dostrzegasz podobieństwa między trenerami Ulatowskim i Skorżą?

– Niewątpliwie łączy ich to, że preferują nowoczesne formy treningu. Bardzo ważne jest ponadto to, że obaj rozumieją piłkarzy, mają umiejętność porozumiewania się z nimi. Obu cechuje wyczucie, wiedzą, kiedy zespół czegoś potrzebuje – ale tutaj nie chciałbym wnikać w szczegóły. Oba zespoły w zeszłym roku były na jednych biegunach. Wisła miała poprzedni sezon stracony, my zaś zdobyliśmy mistrza i byliśmy na fali wznoszącej. Niemniej każdy zespół po zdobyciu mistrzostwa musi mieć pełen dołek, zahamowanie formy, my mamy to już za sobą i chcemy włączyć się do walki o najwyższe cele. Trener Ulatowski porozmawiał o tym z podopiecznymi, pokazał, że rozumie, że musi przyjść pewien kryzys, ale musimy trż szybko z niego wyjść. Robimy wszystko, żeby po słabszym początku rozgrywek, znowu się podnieść. To bardzo ważny element pracy.

Jesteśmy niżej w tabeli, mamy kilkanaście punktów straty do Wisły, a w dodatku ciężką sytuację kadrową. Jakie jednak pozytywy płyną dla nas przed meczem w Krakowie?

– Mamy ubytki kadrowe, to fakt, ale mamy też szeroką kadrę i możemy niektóre pozycje zabezpieczyć. Jest Piotrek Włodarczyk, cały czas czekamy, żeby się odbudował. Jest Manuel Arboleda, który potrafi grać na środku obrony, ale i na boku. Mamy dobrze zorganizowaną linię pomocy, pokuszę się o stwierdzenie, że jest najlepsza w Polsce. Ten mecz będzie szczególny, bo my jedziemy udowodnić, że jesteśmy mistrzem Polski i choć jedziemy na trudny teren, to kilka razy pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę. Obaj trenerzy wiedzą, że już nic nie można poprawić, będą tylko motywować swoich piłkarzy. Trzeba czekać, odpowiednio rozmawiać i przygotować piłkarzy na problemy, bo normalne, że takie się pojawią w tym meczu. Ten zespół, który lepiej będzie sobie z nimi radził i w odpowiednich momentach zmieniał swój styl gry, odniesie sukces.

Zwracacie szczególną uwagę na informacje z obozu rywali? Przykładowo takie, że do gry po zaleczeniu urazu wraca Kamil Kosowski?

– Ja bym chciał, żeby Kosowski grał, bo jeśli ktoś jest wyłączony z treningów i gry przez dłuższy okres czasu, a potem wraca do składu, to dłużej niż piętnaście minut nie będzie grał. Jednak biorąc pod uwagę cały skład, to Wisełka jest w takiej sytuacji, że teraz ma jedenastu zawodników dobrych, ale z ławki rezerwowych wchodzą zawodnicy jakby troszeczkę słabsi. Także w moim odczuciu kadrowo to my wyglądamy chyb troszeczkę lepiej. To kolejny plus po naszej stronie. Trener Skorża nie postawi raczej na zawodnika, który nie grał dwa tygodnie, raczej szansę dostaną sprawdzeni piłkarze. Niewiadomą pozostaje taktyka. My wiemy, że Wisła bardzo dobrze gra pierwszą część, zaskakuje przeciwnika.

Obiektywnie patrząc, to mecz w Koronie był chyba najlepszy w naszym wykonaniu w tej rundzie? Czy może zdarzyć się taki sam, lub lepszy mecz w Krakowie?

– Na pewno Wisła jest innym zespołem niż Korona Kielce. Niewątpliwie o zwycięstwo będzie też dużo trudniej. Ale my znamy swój zespół – jego mocne strony. Potrafimy strzelić bramkę po stałym fragmencie gry, potrafimy strzelić po pięknej akcji, możemy strzelić bramkę po szybkiej kontrze, dlatego na pewno będą padały bramki. My jesteśmy taką drużyną, która potrafi strzelać bramki. To Wisła musi wziąć pod uwagę. Jest to koniec rundy, ostatni mecz. Boisko jest ciężkie, czasami o wyniku meczu decyduje centymetr – kto jest szybszy, kto przebije piłkę, kto celniej poda. To będzie mecz walki, ale decydowała będzie dokładność, a w tym też jesteśmy trochę lepsi.

A jak wyglądały Wasze przygotowania do tego meczu?

– Ostatnie mecze są bardzo podobne, zmienia się tylko taktyka gry, zmienia się czasem ustawienie zawodników. Natomiast reakcja na stratę czy odzyskanie piłki jest podobna. Jesteśmy przygotowani, że będziemy tę piłkę tracić i ją zabierać, tylko teraz trzeba ustalić co robić w danej sytuacji. Chodzi o to, żeby jak najszybciej zaskoczyć rywali, bo niewątpliwie będzie to decydująca recepta na zwycięstwo.

Na koniec: Jakie masz wspomnienia z meczów z Wisłą Kraków?

– Za moich czasów Wisła nie była zespołem, który liczył się w rozgrywkach. Do czasu jak jej sponsorem nie została Tele-Fonika, Wisła była ligowym średniakiem. Bazowała na zawodnikach, którzy szli do wojska, a jako zespół słynęli z krótkiej, krakowskiej piłki. Nie mieli takich indywidualności jak teraz, wtedy nie mogli pozwolić sobie na takie transfery, jak obecnie. Owszem, ostatni mecz pomiędzy Wisłą i Zagłębiem przegraliśmy w Lubinie 0:1, ale najważniejszym meczem jest ten najbliższy, bowiem kończy pewien etap pracy nad tym, czego podjął się trener Ulatowski. Na pewno strzelimy bramkę i postaramy się tego meczu nie przegrać.

A realnie oceniając, na jakie miejsce po rundzie wiosennej stać Zagłębie?

– Jesteśmy zespołem, który powinien być na podium. Wiadomo, że wszystko może się zdarzyć. Może Wisła złapie mały dołek i straci parę punktów. Krakowian czekają trudne pojedynki, jak choćby na Legii, czy Lechu. Podsumowując wszystko, jesteśmy drużyną, która powinna wyprzedzić zespoły, blokujące nam miejsce na podium.

Rozmawiał: Wacław Wachnik / Zagłębie Lubin SSA

Informacja Prasowa Zagłębie Lubin SSA


POWIĄZANE ARTYKUŁY