Tak naprawdę nie wiadomo czyja to akcja i czemu ma służyć. Ktoś wydrukował deklaracje, przygotował odpowiedzi i sugeruje, że jeśli jesteśmy prawdziwymi mieszkańcami gminy – powinniśmy druk podpisać i odesłać. Do kogo? Oto jest pytanie. Rzecznik gminy wiejskiej Lubin zapewnia, że akcja „Deklaracja mieszkańca” to inicjatywa samych mieszkańców, ale jako przyjmujący podpisane druki wskazany jest przewodniczący rady gminy Jerzy Szumlański. Co więcej, gotowe deklaracje trafiły do mieszkańców wraz z „Informatorem Gminnym”, pismem w całości opłacanym przez Urząd Gminy w Lubinie.
Wójt Irena Rogowska wciąż jeszcze nie potwierdziła czy będzie ubiegać się o reelekcję. Obiecywała mediom, że swoją decyzję ogłosi we wrześniu. Miesiąc się skończył, a rzecznik gminy wciąż prosi o cierpliwość. Sugeruje, że jeśli Irena Rogowska będzie walczyć o zachowanie posady – prawdopodobnie zorganizuje konferencję prasową i powiadomi o swojej decyzji.
Wójt Rogowska założyła swój komitet wyborczy wspólnie z przewodniczącym rady Jerzym Szumlańskim. Ostatnie posunięcia wójt nie pozostawiają przy tym złudzeń, że ona lub przewodniczący będą chcieli zachować posadę w urzędzie.
„Deklaracja mieszkańca” to nic innego jak urzędowy atak na kandydata na wójta Tadeusza Kielana, którego w wyborach popiera prezydent Lubina Robert Raczyński. Kielan zapowiedział, że jeśli wygra – będzie chciał połączyć gminę wiejską z Lubinem. Ale nic na siłę. Najpierw odbędą się spotkania, mieszkańcy dowiedzą się co będzie dla nich oznaczało takie połączenie, a potem referendum.
– Połączenie niesie same korzyści. Powstanie jeden silny samorząd – gmina miejsko-wiejska, w ciągu pięciu lat otrzymamy 100 mln zł z ministerstwa na inwestycje, będziemy mieć jedną wspólną komunikację, znikną też problemy ze szkołami, bo będzie jeden system oświaty – tłumaczy Tadeusz Kielan. – Ale nic na siłę. Jeśli dojdzie do referendum i mieszkańcy nie zgodzą się na połączenie, nic się nie zmieni – zapewnia.
Ewentualne połączenie nie oznacza też żadnej likwidacji. A to chce wmówić mieszkańcom wójt Rogowska. – Dostaliśmy do skrzynek pocztowych nowy numer „Informatora gminnego”. Jak sama nazwa mówi – powinniśmy tam znaleźć informacje z urzędu. Ale widać władze gminy traktują nas jak jakiś ciemnogród – denerwuje się jedna z mieszkanek gminy. – Przecież mamy telewizję i dostęp do gazet. Zielona Góra – miasto i pobliskie wsie się łączą – i wszyscy są zadowoleni. A nas próbuje się zastraszyć. Że nas zniszczą, zlikwidują. Ja wiem o co chodzi, pani wójt martwi się o stołek, nie myśli o rozwoju gminy – uważa kobieta.
Do „Informatora” dołączono bowiem „Deklarację mieszkańca”. Zawiera kilka pytań, ale odpowiedzi są już gotowe. Na przykład na pytanie „Czy chcę zachować samodzielność i niezależność gminy wiejskiej Lubin” odpowiadamy TAK, ale na „Czy chcę, by wójt i radni zostali likwidatorami gminy” odpowiedź brzmi NIE.
Tak gotowy druk mamy odesłać na specjalnie utworzoną skrzynkę mailową lub przekazać przewodniczącemu gminy. Kto więc stoi za tą akcją i jaki jest jej cel? Utworzono też specjalne konto na facebooku, gdzie podano numer do kontaktu. Ale włącza się poczta głosowa. A skoro deklaracje zbiera przewodniczący, a druki załączono do pisma wydawanego przez gminę, to cała akcja jest inicjatywą gminy?
– To inicjatywa mieszkańców. Pan przewodniczący tylko pomaga – zapewnia Janusz Łucki, rzecznik gminy wiejskiej Lubin. – Za treści umieszczone w „Informatorze gminnym” płaci urząd – przyznaje. – Ale za wydrukowanie deklaracji nie zapłaciliśmy – zapewnia.
Na razie w gminie wiejskiej jest dwóch oficjalnych kandydatów na wójta: Tadeusz Kielan, oraz radna Wanda Dobrzyńska z Gogołowic. A z drugiej strony wójt, która na razie skupia się na oczernieniu konkurentów. A szczególnie konkurenta. W swoim piśmie „Informator Gminny” poświęciła całą stronę, by pokazać jak zły jest Tadeusz Kielan. A wszystko za pieniądze urzędu, a dokładnie mieszkańców, którzy płacą tam swoje podatki. Ot, taka polityka informacyjna… A wyboru kto ma rządzić gminą wiejską Lubin przez kolejne cztery lata trzeba będzie dokonać już za półtora miesiąca.