Dziewiczy rejs zakończony ewakuacją

22055

Miał być wizytówką gminy, tymczasem – kiedy w końcu dotarł do portu w Ścinawie – zepsuł się podczas swojego dziewiczego rejsu. Media lokalne rozpisują się na temat ścinawskiego statku, z którego miniony weekend trzeba było ewakuować wszystkich pasażerów.

Ten statek od początku miał pod górkę. Pisano o nim nawet „statek widmo”. Bo kiedy już władze Ścinawy doprowadziły do końca tę kilkumilionową inwestycję, okazało się, że statek nie ma gdzie zacumować, bo… w ścinawskim porcie jest za płytko. Stał więc trochę w Głogowie, trochę we Wrocławiu. Pisano o tym m.in. TUTAJ

Ale w końcu jest, dopłynął. Swój premierowy rejs po ścinawskiej Odrze miał w miniony weekend, podczas odbywających się tam Dni Ścinawy. Zaproszono gości, lokalnych samorządowców, statek wypłynął i…. stanął. Bo zepsuł się silnik, choć zdaniem kapitana, mogło tu dojść do sabotażu. Ten pechowy rejs szczegółowo opisał portal e-legnickie.

W efekcie potrzebne było wsparcie policji, która swoją łódką przywiozła część zamienną do silnika, a przy okazji zabrała kilkoro pasażerów, którzy na naprawę czekać nie zamierzali.

Ostatecznie wszystkich ewakuowano, wykorzystując do tego celu wysłużoną drewnianą łódź z portu w Ścinawie i tutaj – za e-legnickie – podjemy kolejność: „w pierwszym rzucie ewakuowano polityków, samorządowców i szczególnych gości […], w drugim kobiety i dzieci. W kolejnym transporcie osoby, które chciały, źle znosząc pobyt na statku. Burmistrz Krystian Kosztyła odpłynął ostatnim, czwartym kursem ratowniczym (razem z dziennikarzami). Pojawiła się także policja z komisariatu rzecznego ze Ścinawy ewakuując kolejne osoby”.

Internauci nie szczędzili tutaj słów krytyki, przyrównując ścinawski statek do słynnego filmowego Titanica. Ten lokalny na szczęście nie zatonął. Można go zobaczyć jak cumuje w ścinawskim porcie i czeka na kolejny – tym razem być może szczęśliwszy – kurs.

Fot. Czytelnik


POWIĄZANE ARTYKUŁY