Drzewo nadziei dla amerykańskiej rodziny

58

Możliwe, że poszukiwania, od ponad sześćdziesięciu lat, grobu jeńca alianckiego Ewarta T. Sconiersa, porucznika 8 AIR Force USA dobiegną końca. Jedna z lubinianek wskazuje dokładnie miejsce pochówku żołnierza, który podczas II Wojny Światowej został pochowany na terenie dzisiejszego parku osiedlowego przy ulicy Parkowej w Lubinie.surmia2.JPG
Sconiers miał 29 lat. Po dwóch miesiącach małżeństwa zostawił żonę i służył jako pilot. Zginął. Z historii świadków tamtych tragicznych wydarzeń wynikało, że został pochowany właśnie na terenie Lubina. Jego rodzina nie zaprzestała poszukiwań. W marcu tego roku do Lubina przybyła kilkuosobowa grupa Amerykanów z Biura ds. Jeńców Wojennych i Zaginionych Żołnierzy Departamentu Stanów Zjednoczonych. Panowie próbowali odszukać grób żołnierza, ale do końca nie udało się go zlokalizować, ale w tym samym czasie odsłonięto pomnik ku czci jeńców alianckich pogrzebanych na tej ziemi. – Wiemy, że Sconiers został pochowany w tym miejscu, ale do tej pory nie wiemy gdzie dokładnie. Po wojnie nie znaleziono jego grobu – mówił wówczas Oleg Borukhin.
Ale grób jest i znajduje się piętnaście metrów od pomnika.
– W 1953 roku trafiłam wraz z całą moją rodziną do Lubina – wspomina Stefania Saracen, mieszkanka Lubina od 1953 roku. – W tamtych czasach tego parku nie było, był tu cmentarz. Pewnego dnia kiedy wracałam do domu z dziećmi przechodziłam obok jednej z działek niemieckiego emerytowanego nauczyciela, która znajdowała się wówczas naprzeciwko tego cmentarza. Walter Kierschner zaczepił nas i zapytał czy może poczęstować moje dzieci czereśniami. Zgodziłam się i w tym czasie nawiązała się między nami rozmowa. Wskazując palcem zapytałam starca, czy wie co to za piękne drzewo rośnie nad jednym z grobów.Niemiec odpowiedział, że to grób amerykańskiego lotnika, a to drzewo to amerykańska Surmia, którą zasadził tutaj po śmierci żołnierza jego przyjaciel.
Jeśli słowa Stefanii Saracen potwierdzą się historia amerykańskiego lotnika dobiegnie końca. Symboliczne drzewo o sercowych liściach stoi w tym samym miejscu, gdzie sześćdziesiąt lat temu. Pani Stefania spaceruje tamtędy codziennie. Kiedy został odsłonięty pomnik zastanawiała się, dlaczego został on postawiony piętnaście metrów od grobu. Wówczas jednak nikt nie wiedział, że znajduje się on tak blisko. Pomogła więc w rozwiązaniu zagadki.
– Kiedy dowiedziałem się o pani Stefanii byłem pod wrażeniem jej historii – powiedział Stanisław Tokarczuk. – Z pewnością będzie to wielka radość dla rodziny lotnika, która po tylu latach może odzyskać szczątki żołnierza.
Park osiedlowy przy ulicy Parkowej w Lubinie, jak widać, kryje w sobie wiele tajemnic. Amerykanie z pewnością niedługo powrócą do Lubina.
Na zdjęciu Stefania Saracen wraz ze Stanisławem Tokarczukiem pod drzewem Surmii w parku osiedlowym przy ul. Parkowej w Lubinie

I. Mielczarek


POWIĄZANE ARTYKUŁY