W czwartkowej Kulturze Dostępnej w lubińskim Heliosie tym razem będzie można obejrzeć thriller „Czerwony pająk”. Seans rozpocznie się o godzinie 18.
Kultura Dostępna to projekt, który ma ułatwić dostęp do kultury. Seanse w ramach tego cyklu odbywają się w lubińskim Heliosie w każdy czwartek, zawsze o godzinie 18. Bilety kosztują dla każdego 10 zł. Pokazywane są tylko polskie filmy.
21 kwietnia wyświetlona zostanie produkcja „Czerwony pająk”. To film, którego inspiracją jest historia Karola Kota, seryjnego mordercy działającego w Krakowie w latach 60., znanego też jako Wampir z Krakowa.
Karol (Filip Pławiak) jest zwyczajnym nastolatkiem. Pochodzi z dobrego domu, odnosi sukcesy w sporcie, zakochuje się. Punktem zwrotnym w jego życiu jest moment, gdy przypadkiem zostaje świadkiem morderstwa. Kierowany ciekawością, zaczyna śledzić zabójcę. W ten sposób odkrywa „potrzebę”, której istnienia nie był świadomy lub nie miał odwagi, czy możliwości jej nazwać. Morderca okazuje się weterynarzem (Adam Woronowicz). Karol wchodzi z nim w bardzo silną i emocjonalną relację mistrz – uczeń. Weterynarz staje się jego nauczycielem w sztuce zabijania. Jednak gdy nadejdzie dzień próby, student stanie przed niezwykle trudnym wyborem.
Poniżej recenzja do filmu Łukasza Maciejewskiego, krytyka filmowego, który specjalnie dla Kultury Dostępnej ocenia filmy z repertuaru Heliosa.
„Operator filmowy, nawet najlepszy i najbardziej uhonorowany, pozostaje zwykle w cieniu reżysera i aktorów. Nie dziwi zatem, że wielu autorów zdjęć w pewnym momencie kariery decyduje się na debiut reżyserski. Niestety, rzadko tego rodzaju transfery się udają. Spoglądając tylko na rodzime podwórko wystarczy prześledzić niezbyt satysfakcjonującą twórczość reżyserską wspaniałych operatorów: Jerzego Wójcika, Sławomira Idziaka czy Jarosława Żamojdy, nie wspominając o fabularnych wydmuszkach sygnowanych nazwiskiem stałego operatora Spielberga, Janusza Kamińskiego.
Marcin Koszałka to jednak przypadek odrębny. Jest nie tylko wspaniałym operatorem (m.in. zdjęcia do „Pręg” Magdaleny Piekorz czy do „Rewersu” Borysa Lankosza), ale także autorem przejmujących dokumentów. Dotkliwych, realizowanych na granicy ekshibicjonizmu i prowokacji, fascynujących.
Przygotowywany od dawna fabularny debiut Koszałki, „Czerwony pająk” wiele zawdzięcza zarówno wyczuciu plastycznemu operatora, jak i jego duszy wrażliwego na fałsz dokumentalisty.
„Czerwony pająk” to także rzadki w Polsce przykład kina będącego hybrydą kilku gatunków: thrillera, kryminału, moralitetu, a nawet melodramatu. Wszystko w jednym, a do tego z bezbłędnie oddaną atmosferą Krakowa lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Historia domniemanego seryjnego zabójcy staje się dla Koszałki materiałem prowokującym do postawienia ważnych pytań na temat obecności zła, oswajania popędów, wreszcie przybierania cudzych twarzy, osobowości. Być może nawet jest tych pytań zbyt wiele, dlatego momentami film traci na przejrzystości, ale nie mam jednak żadnych wątpliwości co do tego, że egzamin na reżysera fabuł został tym razem zaliczony. Oby nastąpił ciąg dalszy.
Łukasz Maciejewski