Zawsze daje z siebie 200 proc. możliwości. Na treningach uważnie słucha rad szkoleniowca, a na torze lodowym myśli jak wspaniale byłoby usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego stojąc na najwyższym stopniu podium. Natalia Czerwonka, zawodniczka MKS Cuprum Lubin ostatnio przyczyniła się do wspaniałego sukcesu polskiej reprezentacji. Panczenistki drużynowo zdobyły srebrny medal podczas mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim w Soczi. Za to osiągnięcie Marszałek Województwa przyznał Natalii nagrodę finansową w wysokości 8 tys. złotych.
Za tobą bardzo intensywny sezon. Srebrny medal w Soczi jest jakby ukoronowaniem pracy jaką wykonałaś, a nagroda finansowa wspaniałym prezentem.
Natalia Czerwonka: Nie dostałam nigdy tak wysokiej nagrody od Marszałka Województwa, wydaje mi się nawet po medalu w Vancouver. Nagroda jest dla mnie bardzo miłym wyróżnieniem, to oznacza, że ktoś zauważa i docenia pracę jaką wykonuję. Co prawda spotkanie z Marszałkiem nie trwało długo, ale zostało wszystko zauważone przez media i nagłośnione. Czuję się doceniona. Jestem nie tylko z Lubina, ale przecież z naszego województwa i jeszcze nikt mnie za ten sukces nie zaprosił.
Panie prezesie, dla każdego sportowca taka nagroda jest bardzo motywująca.
Marian Węgrzynowski: Przede wszystkim jest to niesamowite wyróżnienie. Wicemistrzostwo świata zostało docenione przez Urząd Marszałkowski i Marszałka i liczą również na to, że będzie medal na olimpiadzie w Soczi. Spotkanie było bardzo przyjemne. Nagroda finansowa dla Natalii była dosyć spora jak na sporty zimowe.
Teraz, kiedy już ochłonęłaś po Soczi możesz na spokojnie przeanalizować swój występ. Ja natomiast zapytam cię w ten sposób. Co czułaś wtedy na linii startu?
Natalia Czerwonka: Przede wszystkim byłam zapatrzona w naszą flagę i myślałem, że fajnie by było, aby kiedyś odegrali nasz hymn. Każdy sportowiec właśnie na to czeka. Mam nadzieję, że w swojej karierze doczekam się jeszcze wielu takich momentów.
Przerwę świąteczną wykorzystałaś na odpoczynek. Na pewno potrzebowałaś takiej przerwy.
Natalia Czerwonka: Tak. Na pewno potrzebowałam takiego czasu. Sezon był bardzo długi i ja naprawdę byłam już zmęczona. Nie dość, że człowiek przygotowuje się i ciężko trenuje jedenaście miesięcy. Miałam bardzo dużo startów i chyba tak do końca sobie z tym wszystkim nie poradziłam. Po prostu za dużo tego chciałam na siebie przyjąć.
Takie starty jak ten w Soczi są dobrym prognostykiem na przyszłość.
Marian Węgrzynowski: Liczę na to, że nie tylko na olimpiadzie w Soczi, ale również na następnej zobaczymy Natalię Czerwonkę.