Wszystko wskazuje na to, że akcjonariusze Polskiej Miedzi otrzymają w tym roku 9 zł na akcję. Mnożąc to przez dwa miliony – rachunek jest prosty: do ich rąk trafi sześćdziesiąt procent ubiegłorocznego zysku, czyli 1,8 mld zł!
– Taka jest propozycja ministra skarbu – zdradza osoba od wielu lat odpowiedzialna za losy spółki. Zdaniem jednego z poważnych akcjonariuszy, scenariusz ten wydaje się bardzo prawdopodobny, choć nie można wykluczyć, że jest to najniższy pułap, jaki ostatecznie może zaproponować przedstawiciel resortu podczas głosowania na walnym, kiedy to zapada decyzja o wysokości dywidendy. A to już w przyszłym miesiącu.
Tymczasem nie milkną spekulacje na temat przyczyn wczorajszej awantury wokół możliwości zmian we władzach miedziowego holdingu. Analitycy wskazują, że brak wspólnej wizji, co do podziału ubiegłorocznego zysku, nie mógł mieć wpływu na decyzję ministra, który – przypomnijmy – w specjalnym komunikacie domaga się zmian kadrowych w zarządzie Polskiej Miedzi.
– Na pewno był to straszak na innych prezesów, którzy powoli łamią się pod presją żądań związkowców – mówi nasz informator. – Gdyby miało chodzić o różnicę zdań, co do podziału zysku, w KGHM po walnym nie przetrwałby żaden zarząd – zauważa i przypomina, że z ostatniej ugody zarządu ze związkowcami najbardziej niezadowoleni są giełdowi gracze, którzy dotąd chwalili Mirosława Krutina.
– Podpisując pakt ze związkowcami, podpisał na siebie cyrograf. Zawiódł tych, którzy mu najbardziej ufali, czyli akcjonariuszy – prorokuje. A ci są wrażliwi, jak membrana – dodaje.
– Fakt, że Mirosław Krutin w ubiegłym roku nie chciał się wypowiadać co do wysokości dywidendy bez konsultacji z bezpośrednim nadzorem i resortem, jeszcze o niczym nie świadczy. Był niedoświadczony i nie wiedział, że konsultacje z ministrem to nie to samo, co dyskusja z centralami związkowymi – dodaje nasz informator.
Według zarządu KGHM, nad którym właśnie zawisły czarne chmury, cały zysk z 2008 roku, czyli niemal 3 mld zł, powinien zostać przeznaczony na „realizację projektów inwestycyjnych oraz niezbędne prace utrzymujące ciąg technologiczny”.
Po obserwacji relacji zarząd-nadzór, od dawna można się było spodziewać zmian w kierownictwie spółki – twierdzą osoby związane z lewą stroną części politycznej. Innego zdania są prawicowcy, którzy z kolei są przekonani o ministerialnych plecach Krutina.
JOM