Co zatruło Odrę? Możemy nie dowiedzieć się nigdy

1042

– Biorąc pod uwagę, że badania były wykonywane stanowczo zbyt późno, szanse na to że dowiemy się co zatruło Odrę są raczej nikłe – twierdzi prof. Tomasz Kowalczyk z Katedry Kształtowania i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Wciąż nie wiemy, co spowodowało katastrofę ekologiczną na Odrze, choć od zaobserwowania pierwszych sztuk śniętych ryb minęło już ponad trzy tygodnie. 
 

– Nadal nieznana jest przyczyna zatrucia wody, GIOŚ publikuje dopiero pierwsze wyniki. A od rodzaju substancji zależy, jak długo i w jakich elementach środowiska może ona pozostawać – przypomina prof. Tomasz Kowalczyk.

Podkreśla, że na szczęście hipotezę o skażeniu rtęcią niemal w 100 procentach możemy wykluczyć.

– Bo to byłaby prawdziwa katastrofa dla środowiska – nie pozostawia złudzeń.

– Mezytylen wykryto również incydentalnie. Wykryto za to znaczny wzrost zasolenia oraz pH i zawartości tlenu. To z kolei uruchomiło prawdopodobnie reakcję łańcuchową ekosystemu: produkcję toksyn przez fitoplankton, następnie wtórne uwalnianie toksyn z procesów gnilnych martwych organizmów. Efekt domino. Sytuację niewątpliwie pogorszyły wysoka temperatura oraz bardzo niskie przepływy wywołane suszą, przed którą nie potrafimy się bronić, bo brakuje inwestycji w retencję wody. Ta „fala śmierci” dotarła właśnie w rejon Zalewu Szczecińskiego, a być może Bałtyku – tłumaczy naukowiec.

I sygnalizuje problemy w funkcjonowaniu GIOŚ.

– Sytuacje z masowo śniętymi rybami w rejonie Kanału Gliwickiego zgłaszano wielokrotnie od marca tego roku. Czy były wtedy wykonywanie jakiekolwiek badania? Problemem tej ważnej dla środowiska instytucji jest permanentne niedofinansowanie i braki kadrowe. Jednak największą krajową bolączką jest brak automatycznego systemu wczesnego wykrywania zmian parametrów wód powierzchniowych – uważa profesor.

– Biorąc pod uwagę, że badania były wykonywane stanowczo zbyt późno szanse na to, że dowiemy się co zatruło Odrę są raczej nikłe – nie pozostawia złudzeń Tomasz Kowalczyk.

– Jeśli rzeczywiście pierwotną przyczyną było zasolenie, być może ma to związek ze wzmożonym odwadnianiem śląskich wyrobisk w celu przywrócenia wydobycia, byłby to skutek kryzysu energetycznego. Jest to jedna z niepotwierdzonych, ale dość prawdopodobnych hipotez. Pojawiła się również hipoteza, że skażenie mógł spowodować podchloryn sodu, choć wątpliwe jest, by mógł być on wprowadzany długotrwale i w wystarczających ilościach do rzeki w sposób niezauważony. A może wystarczyło wzruszenie osadów dennych pełnych metali ciężkich i innych niebezpiecznych substancji podczas prac regulacyjnych przy małym przepływie – analizuje naukowiec.

Ile czasu może zająć przywrócenie naturalnego ekosystemu rzeki? – Jeśli potwierdzi się hipoteza o zasoleniu, to środowisko zacznie się odbudowywać od razu po poprawie parametrów wody. Zawsze jest to proces długotrwały. Obecny, i tak pozostawiający wiele do życzenia stan sprzed klęski, Odra osiągnęła na przestrzeni kilu dekad, po upadku przemysłu ciężkiego i transformacji ustrojowej. Teraz padło wiele ryb, które żyły w rzece kilkanaście – kilkadziesiąt lat. Nie da się tego odtworzyć szybko, np. poprzez zarybienie – tłumaczy prof. Kowalczyk. – Polska ma problem ze wdrażaniem wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej w aspekcie poprawy jakości wód powierzchniowych. Jaka jest skala tego problemu, uwidocznia katastrofa ekologiczna na Odrze.

Naukowiec podkreśla, że my sami też możemy zrobić coś dla Odry. Co?

– Wywierać większą presję na władze, by stan środowiska i wód ulegał poprawie, a nie pogorszeniu. Chodzi o wszystkie aspekty: wodę, glebę, powietrze. Większa świadomość i wrażliwość społeczeństwa na niszczenie środowiska, to szybsze reagowanie służb na każdy zgłaszany problem i większa presja na potencjalnych trucicieli. A inspekcja ochrony środowiska powinna mieć skuteczne środki w zakresie szybkich badań oraz karania sprawców, co wiąże się z decyzjami politycznymi – kończy profesor.

Źródło: tuwroclaw.com


POWIĄZANE ARTYKUŁY