Odwiedziła ich już ogólnopolska telewizja, byli przedstawiciele lokalnej prasy, teraz przyszedł czas na radio. Miłoradzice wzbudziły zainteresowanie wielu mediów, jednak wciąż nie było u nich nikogo, kto odpowiedziałby na pytanie: czy miejsce ich wioski rzeczywiście zajmie kopalnia?
Od kilku tygodni podlubińskie wioski są na językach całej Polski. Ze szczególnym uwzględnieniem mówi się o Miłoradzicach, gdyż mieszkańcy nie chcą się zgodzić, aby w miejsce ich domów powstała kopalnia. Ich protest przejawił się w sporządzeniu listu do premiera Tuska. Mają nadzieję, że w ten sposób budowy kopalni da się uniknąć.
– Mieszkam tutaj już kilkadziesiąt lat, tutaj jest mój dom, a na cmentarzu leżą moi bliscy. Nie dam się wysiedlić – mówi z oburzeniem Nadzieja Kuduk, jedna z mieszkanek.
Podobne opinie da się usłyszeć z ust innych mieszkańców. Wszyscy obawiają się o swój los.
– Nie śpię w nocy, gdyż nie wiem, co nas czeka. W telewizji ciągle mówią o tej kopalni, a nikt z rządzących nie przyjedzie do nas, żeby wyjaśnić całą sytuację. Pytani przez dziennikarzy mówią, że ta kopalnia to jeszcze nie teraz i żeby się nie martwić. Ale jak tu się nie martwić, kiedy inni mówią, że w internecie są już zamieszczone jakieś plany – narzeka inna z kobiet.
Dotychczasowy szum medialny sprawił jedynie, że spadła cena ziemi w okolicach, a ludzie obawiają się osiedlenia na tych terenach.
– Cena działek spadła już o jakieś tysiąc złotych za jeden ar. To dla nas ogromne straty. Ponadto ciężko teraz otrzymać pozwolenie na budowę domu. Słyszałem też od znajomej, że zastanawiała się nad kupnem domu w naszych okolicach, ale zrezygnowała – mówi jeden z lokalnych przedsiębiorców.
– Tak dalej być nie może. Ktoś musi w końcu porozmawiać z ludźmi, bo choć kopalni jeszcze nie ma, to my już odczuwamy jej negatywne skutki. Nasz teren jest teraz mało atrakcyjny i wciąż nie wiemy co dalej – dodaje sołtys wsi, Stanisław Rzempowski.
MS