Niewiele brakowało, a podopieczni Tomasza Bożyczki cieszyli by się ze zwycięstwa nad liderem Młodej Ekstraklasy. Prowadzenie dla miedziowych zdobył Mateusz Szczepaniak. Jednak w pewnym momencie to Widzew rozdawał karty w tym spotkaniu i zdobył bramkę wyrównująca.
Dzisiejszy wynik pokazał tylko, że spotkały się dwa silne zespoły, które pretendują do tytułu mistrza Polski. Zagłębie miało Śliwińskiego, Danielwicza, Kusowskiego czy Szczepaniaka, ale Widzew również dysponował „ogarniętymi” chłopakami. Do takich na pewno należeli Sebastian Radzio, Łukasz Grzeszczyk czy Damian Ceglarz. Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Jednak to goście stworzyli pierwszą akcję podbramkową już w 1 minucie meczu. Sprzed pola karnego strzelił Marcin Kozłowski, jednak na posterunku był Amadeusz Skrzyniarz, który wyłapał futbolówkę. Na boisku zrobiło się ciekawie. Bardzo dużo gry w środku pola. Do 10 minuty meczu pod bramką Łodzi dosyć często pojawiał się Mateusz Szczepaniak. Swoją drogą był to pewnego rodzaju debiut powracającego z Francji młodego zawodnika.
Po 30 minutach pojedynku nadal było 0:0. Zarówno golkiper gospodarzy, Amadeusz Skrzyniarz, jak i gości, Patryk Wolański udowodnili, że są w dobrej dyspozycji. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, do piłki dopadł się Szymon Sołtyński, który podał do Mateusza Szczepaniaka. Ten nie zastanawiając się, skierował piłkę prosto do siatki rywala. Do przerwy było 1:0 dla miedziowych.
Druga połowa nie różniła się zbytnio od pierwszej. Oba zespoły walczyły o posiadanie piłki. Był moment, że gra toczyła się wyłącznie po stronie Zagłębia Lubin. Widzewiacy coraz częściej podchodzili pod pole karne Skrzyniarza. Jedna z takich akcji zakończyła się bramką. Swoją szansę z kontrataku wykorzystał Krzysztof Ostrowski. Lubiński golkiper nie miał wiele do powiedzenia. Piłka zatrzepotała w siatce i było 1:1. Do końca spotkania gra nabrała jeszcze bardziej agresywnego obrazu . Posypało się trochę żółtych kartek i pojawiła się nawet krew. Chwilowo opuścił boisko Kornel Osyra, który w starciu z łódzkim zawodnikiem, doznał urazu nosa. Do regulaminowego czasu gry, sędzia Mariusz Jasina z Wrocławia doliczył trzy minuty. Rezultat jednak już nie uległ zmianie i tytani Młodej Ekstraklasy podzielili się punktami.
– Bramka Widzewa trochę nas przybiła. Trzeba to przyznać. – mówił po meczu Mateusz Szczepaniak – Cieszę się, że strzeliłem bramkę, na pewno morale wzrosły. Mecz jednak mógłby być dla nas lepszy – dodaje. Natomiast jego kolega z zespołu, Krzysztof Danielewicz tak widział ten mecz. – Nie możemy być zadowoleni z tego meczu. Nie wykonaliśmy w pełni naszych wszystkich założeń przedmeczowych. Było sporo akcji, po których mogliśmy objąć prowadzenie. Bardzo przeplatany mecz. Raz my przy piłce, a raz oni.
A tak o meczu mówił Tomasz Bożyczko, szkoleniowiec miedziowych. – Nie możemy grać tak nisko. Gra skrzydłami była nienajlepsza. Przyjmujemy ten remis z pokorą.