Jak bardzo trzeba być pozbawionym empatii, żeby próbować ukraść zapasy karmy dla potrzebujących zwierząt? Takie pytanie z pewnością zadają sobie wolontariusze lubińskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, którego magazyn już po raz trzeci stał się celem ataku włamywacza. Na szczęście tym razem złodziej odszedł, a właściwie uciekł, z niczym.
Magazyn żywności dla zwierząt mieści się w piwnicy w dawnym budynku szkoły przy ul. Konopnickiej 5. To właśnie tam doszło ostatnio do kolejnej już próby włamania.
– Byłam akurat w środku, gdy nagle usłyszałam jakieś chrobotanie. Myślałam, że to może koleżanka wchodzi. Ale zdziwiło mnie, że się nie przywitała i coś za cicho było – mówi wolontariuszka lubińskiego TOZ-u Julia Jaremko.
– Poza tym od razu się światło zapaliło na korytarzu. U nas nie jest tak łatwo trafić do włącznika światła, więc to musiała być osoba, która znała układ świateł. Gdy zorientowałam się, że nie zamierza nikt wejść, to otworzyłam drzwi – dodaje.
To najwyraźniej mocno spłoszyło włamywacza, który szybko oddalił się z miejsca zdarzenia bez żadnych łupów. Choć nic nie zaginęło, to jednak doszło do zniszczenia mienia, a konkretnie do wyłamania zamka w drzwiach.
Wolontariuszka, będąca świadkiem całego zajścia, zapamiętała sylwetkę złodzieja. – Wysoki i szczupły. Jeszcze czarną czapkę z daszkiem zostawił. Zostawił też klucz do wyłamywania zamka. To już któreś podejście, chyba trzecie, gdy ktoś się próbuje włamać do naszego magazynku. Gdy otworzyłam te drzwi, to w rękach miał już torby z karmą dla zwierząt – wspomina Julia Jaremko.