Myśleli, że są sprytni – dwaj mężczyźni przemalowali swoje auto przy pomocy wałka oraz pędzla na biało i wykorzystali kradzione tablice rejestracyjne. Wszystko po to, by ukraść agregat prądotwórczy warty 150 tys. zł i uniknąć konsekwencji. Wyszło jednak trochę jak w filmach o gangu Olsena, a miejski monitoring uchwycił, jak przez godzinę próbowali potem pozbyć się farby z auta…
Dwaj lubinianie – 39- i 49-latek – wymyślili „kradzież doskonałą”, w której przygotowanie włożyli sporo trudu.
– Najpierw postanowili oszukać policjantów i kamery monitoringu przy pomocy skradzionej jednej tablicy rejestracyjnej, którą zamontowali na przodzie swojego samochodu. Następnie przy pomocy podręcznych narzędzi, czyli wałka i pędzla przemalowali ciemnego forda na biały kolor – mówi asp. szt. Krzysztof Pawlik, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
Przeliczyli się jednak i zabrakło im farby, dach pozostawili więc w oryginalnym kolorze…
Tak przygotowanym autem w nocy pojechali na jedną z budów w Lubinie i ukradli stamtąd agregat prądotwórczy o wartości 150 tys. zł. Po kradzieży pojechali do myjni samoobsługowej, gdzie przez godzinę próbowali wyszorować auto. Nie było łatwo, bo farba dobrze przyschła. Myśląc, że ich plan się powiódł, wrócili do domów. Bardzo się jednak mylili, bo ich poczynania uchwycił miejski monitoring.
– Detektywi z lubińskiego zespołu do walki z przestępczością samochodową policyjnego wydziału kryminalnego przecierali oczy ze zdumienia analizując m.in. zapisy z kamer. W wyniku ich pracy operacyjnej, szybko ustalili personalia mężczyzn, a następnie – ku zaskoczeniu podejrzanych – zatrzymali ich w policyjnych celach – mówi asp. szt. Pawlik.
39- i 49-letni złodzieje usłyszeli zarzut kradzieży. Ponadto kierowcy forda przedstawiono zarzut kierowania samochodem posługując się nieprzypisaną do tego auta tablicą rejestracyjną i pomimo ciążącego na nim zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Lubinianom grozi do 5 lat więzienia.