Bunt załogi

21

– Obi tak to robi: nie wypiszesz się ze związku zawodowego, możesz stracić pracę – alarmuje Patryk Kosela, rzecznik WZZ „Sierpień 80”. Załoga lubińskiego marketu jest oburzona. Na jutro, 29 maja, wraz z władzami związku z całego kraju zapowiedzieli protest przed sklepem przeciwko represjom antyzwiązkowym.

– W tym markecie za główny cel postanowiono sobie walkę ze związkiem zawodowym. Ludzie nakłaniani są przez przełożonych do wypisania się z „Sierpnia 80”, jedynego działającego tam związku, pod groźbą utraty pracy. Dzieje się to za wiedzą centrali firmy – podkreśla Patryk Kosela.

Akcja ma ruszyć w samo południe. – Jesteśmy zszokowani sytuacją w Lubinie – mówi wprost związkowiec. – Po tym jak pod koniec ubiegłego roku udało się wywalczyć podwyżki płac i premie świąteczne dla pracowników w całym kraju, sytuacja wydawała się unormowana. A tu proszę. Dwa tygodnie temu w Lubinie zawiązał się związek zawodowy. I pracownicy są już szykanowani i zmuszani do wypisania się. I to w mieście, gdzie w 1982 roku ludzie na ulicach walczyli o wolność. W tak tragicznej manifestacji. To kuriozum! Ludzie stracili życie za walkę m.in. o wolne związki zawodowe, dziś łamie prawa i swobody związkowe, a członków związku zastrasza – dodaje oburzony.

Patryk Kosela zapewnia, że dyrekcja nie tylko grozi zwolnieniem, ale przechodzi już do czynów. – Sprawa jest świeża, ale do związku zdążyło wstąpić około 20 osób. I jedna z nich straciła pracę. To nie był pracownik fizyczny, ale biura marketu. Od pracodawcy usłyszał, że skoro należy do związku, to pracodawca stracił już do niego zaufanie – dodaje poirytowany związkowiec.

Swój udział w proteście zapowiedzieli m.in. przewodniczący Komisji Zakładowej „Sierpnia 80” w całej sieci Obi, Zbigniew Grzesiak oraz reprezentanci komisji krajowej związku.

Związkowcy przypominają, że pracownicy zaczęli organizować się jeszcze za poprzedniego dyrektora. Głównym powodem miało być nierówne traktowanie pracowników. – Do tego doszło, że nakazywano kasjerkom, dla celów statystycznych, fikcyjną sprzedaż towaru, na co ówczesny dyrektor wykładał swoje prywatne pieniądze. Kasjerki miały następnie dokonywać zwrotu towaru, przez co ich zwierzchnik nie był stratny, a statystyka sprzedaży była na wymaganym poziomie. Sprawę wykryto podczas kontroli, przez co dyrektor stracił pracę – przekonuje Patryk Kosela.

– Jego następca podkręcił do absurdu dyscyplinę pracy, rozpoczął naciski na pracowników, zwiększając ponad siły ich obowiązki. Najważniejsze stały się dla niego obroty sklepu, które przedstawiał w postaci tabel i statystyk na codziennych spotkaniach z pracownikami. Sugerował też, że jak ktoś mu się nie spodoba, to go zwolni i nawet związki zawodowe mu nie pomogą – takie informacje przekazali związkowcom pracownicy marketu.

Sprawa została skierowana do Państwowej Inspekcji Pracy i organów ścigania. Prokurator Liliana Łukasiewicz potwierdza, że dziś takie zgłoszenie wpłynęło do prokuratury, zostało zarejestrowane, ale będzie jeszcze szczegółowo badane przez śledczych.

Centrala marketu Obi jest zaskoczona zaplanowanym protestem. O sprawie dowiedziała się od nas. Jednocześnie otrzymaliśmy zapewnienie, że jutro pojawi się stosowny komentarz i wyjaśnienia ze strony pracodawcy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY