Uważają, że prezydent pobiera wynagrodzenie niezgodnie z prawem, jednak nie są w stanie podjąć uchwały regulującej tę kwestię – już po raz drugi radni miejscy nie doszli do porozumienia w sprawie prezydenckiej pensji. W konsekwencji włodarz miasta nadal jest wynagradzany według zasad ustalonych podczas ubiegłej kadencji.
Sprawą prezydenckiej wypłaty radni zajmowali się podczas ostatniej sesji (13 stycznia). Pojawiły się wtedy dwie propozycje wynagrodzenia dla Roberta Raczyńskiego – radny Lech Duławski, jako przedstawiciel koalicji, zgłosił najniższą z możliwych stawek, z kolei radny Sebastian Chojecki – najwyższą. Ostatecznie dyskusja nad dwoma wnioskami zakończyła się fiaskiem. Oba poparła taka sama liczba radnych, przez co głosownie przełożono na wczorajszą (27 stycznia) sesję. Długa dyskusja po raz kolejny nie przyniosła jednak rozwiązania.
Pod obrady radnych poddane były ponownie dwie propozycje: radnego Krzysztofa Olszowiaka (wynagrodzenie zasadnicze 5500 zł, dodatek funkcyjny w wysokości 1600 zł, dodatek specjalny w wysokości 20 proc., czyli 1220 zł) oraz Sebastiana Chojeckiego (wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 6000 zł, dodatek funkcyjny w wysokości 2100 zł oraz dodatek specjalny w wysokości 40 proc.).
– W widełkach dla miast do 100 tys. przewidziane jest wynagrodzenie zasadnicze od 4,5 tys. do 6 tys. Mając na uwadze, że Lubin jest miastem około 80 tys., propozycja 5,5 tys. nie jest niskim wynagrodzeniem. Natomiast dodatek funkcyjny to dodatek specjalny – w ubiegłym roku prezydent nie uzyskał absolutorium rady miejskiej, a dodatki są za pracę, dlatego tak zaproponowałem – argumentował złożony wniosek radny Olszowiak.
– Ja już o niejednym działaniu prezydenta słyszałem, o ekspresowej kolei, o hali na palach w centrum miasta i różnych innych cudach, ale faktem jest, że hala nie powstaje i że dziura w rynku jest. Nie jest winna temu rada tylko zarządca miasta – dodaje Lech Dułwaski.
Inne zdanie ma w tej kwestii opozycja w radzie. W ich opinii prezydent robie wiele dobrego dla miasta, a za wykonaną pracę należy się godne wynagrodzenie.
– Popieram wniosek pana Chojeckiego o dodatku w najwyższej wysokości. Prezydent wiele dobrego robi dla miasta, niestety opozycja utrudnia te specjalne działania, typu hala dla mieszkańców, natomiast dziwię się panu Olszowiakowi, bo staroście lubińskiemu bardzo szybko zostało przyznane wynagrodzenie, nawet podwyższane już w tej kadencji. Natomiast nie rozumiem dlaczego opozycja zwlekała z ustaleniem stawek wynagrodzenia dla prezydenta zaraz na początku jego kadencji – mówi Bogusława Potocka.
– Opozycja do prezydenta robi wszystko w tym kierunku, żeby utrudnić spełnienie wizji, którą przedstawił w swojej kampanii wyborczej prezydent Raczyński. W związku z tym nie wiem czy w ogóle powinniśmy w tej sprawie zabierać głos, ale jesteśmy radą, więc musimy zaproponować wynagrodzenie. W związku z tym, że nic nie robimy w tym kierunku, żeby w Lubinie było lepiej, właśnie żeby nie było dziury w rynku, to powinniśmy spuścić głowy i głosować za propozycją radnego Chojeckiego – argumentuje radny Marian Węgrzynowski.
Oprócz stawek prezydenckiej pensji dyskusji poddano też sam fakt ustalania wynagrodzenia z mocą obowiązującą dwa lata wstecz. Co ciekawe, dyskusja wykazała, że radni koalicji nie widzą nic złego w ustalaniu stawek wynagrodzenia po upływie połowy kadencji.
– My nikomu nie podwyższamy ani nie ustalamy pensji, ale ustalamy ją od nowa na kadencję 2006-2010 – mówił radny Oleg Herejczak.
– Jeżeli pan radny mówi, że w tej chwili po dwóch latach ustalamy wynagrodzenie, to oznacza, że o dwa lata ten zegarek niestety, ale panu się późni – ripostował radny Zbigniew Leszko.
Ciekawe spostrzeżenia miała w tym temacie także radna Maria Szydlowska.
– Chciałam zwrócić uwagę, że w ostatnim punkcie projektu uchwały jest zapis, że to wynagrodzenie dotyczy kadencji 2006-2010 i działa z mocą obowiązującą od początku kadencji. Jest to niedopuszczalne postępowanie dotyczące obniżenia wynagrodzenia komukolwiek, nie tylko prezydentowi z mocą wsteczną dwa lata do tyłu – argumentowała radna, dodając przy tym, że przy ponad 200 mln budżecie miasta oraz porównując jednoosobowe stanowisko prezydenta do pięcioosobowego zarządu powiatu, który także pobiera wysokie wynagrodzenia, pensja włodarza miasta wcale nie jest wysoka.
Ostatecznie uchwała nie została podjęta. Głosowanie wykazało brak konsekwencji w działaniu rady: koalicja PO – PiS – Teraz Lubin, zarzuca prezydentowi, że pobiera wynagrodzenie niezgodnie z prawem, jednak radni nie są w stanie zająć się ustaleniem nowych stawek wynagrodzenia. Zastanawiające jest tylko jak długo jeszcze rada będzie debatować w tej kwestii? Czy radni zdążą przed upływem prezydenckiej kadencji?
MS