Biegiem po parku, czyli aktywna niedziela z dodatkiem historii

1972

Około 120 osób wzięło udział w Biegu Pamięci Zesłanych na Sybir, który odbył się w parku Leśnym. – Nie spodziewaliśmy się aż tak dużego zainteresowania – przyznaje Joanna Kulik ze Stowarzyszenia Sport-Art. A to dopiero początek, bo dzisiejsze wydarzenie jest pierwszym z całej serii imprez biegowych pod hasłem Biegiem do Parku Leśnego.

Najpierw biegały dzieci, potem dorośli – maluchy na krótszych trasach na 100, 200 i 400 metrów, a starsi – w biegu głównym – na 6 kilometrów. Na każdego uczestnika czekała pamiątkowa koszulka i medal.

– Ten bieg zorganizowaliśmy, by przypomnieć o 80. rocznicy masowej deportacji obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego, upamiętnić tych, którzy zostali zesłani na Sybir – mówi Joanna Kulik ze Stowarzyszenia Sport-Art, które wraz z Muzeum Historycznym zorganizowało dzisiejsze wydarzenie. – Biegów w parku Leśnym będzie więcej, tak naprawdę chcielibyśmy przygotowywać coś raz w miesiącu. W ramach nowego cyklu Biegiem do Parku Leśnego będą się odbywać biegi upamiętniające różne wydarzenia historyczne, jaki i takie dla samej idei aktywności fizycznej. Zapraszamy do śledzenia naszych profili w mediach społecznościowych, gdzie będziemy umieszczać informacje na temat kolejnych wydarzeń – dodaje.

Do dzisiejszego biegu zgłosiło się 120 chętnych i to nie tylko z Lubina, ale również z całego Zagłębia Miedziowego oraz z Wrocławia. Byli zawodowcy, jak Marcin Ławicki, tacy, którzy biegają w wolnych chwilach dla przyjemności, ale i zupełni debiutanci.

– Ten bieg to bardzo fajny pomysł, tym bardziej że 6 kilometrów to naprawdę dobry dystans i można się troszeczkę zmęczyć – mówi Sara Gościewicz z Przemkowa, która wzięła udział w dzisiejszym wydarzeniu wraz z 8-letnią córką Alicją. – Dziś biegnę 6 kilometrów z córką, ale mam nadzieję uda nam się pokonać swój czas. Myślę, że wystarczy troszeczkę treningów i przygotowań i każde dziecko dałoby radę – dodaje.

Sara Gościewicz i jej córka Alicja

Alicja zanim pobiegła z mamą na trasie głównej, wygrała bieg dla dzieci w swojej kategorii wiekowej.

– Było ciężko, ale na końcu docisnęłam – uśmiecha się 8-latka, dodając, że gdy biegnie nie myśli o wygranej, ale o samym biegu. A jak przyznaje mama, dziewczynce zdarzało się już wygrywać. Pasją do biegania zaraziła się właśnie od mamy.

– Lubimy aktywnie spędzać czas. Im mniej dzieci siedzą przy komputerze, tym lepiej. A jeżeli można połączyć przyjemne z pożytecznym, to myślę, że to najlepsza metoda na wychowanie dzieci – dodaje Sara Gościewicz. – Bardzo często jeździmy po organizowanych w okolicy biegach, jeśli tylko mamy okazję i dzieci mogą wystartować. Na razie we dwie, choć mąż zaczyna też biegać. Synowi niestety się nie spodobało, woli rower – przyznaje.

95-letnia sybiraczka Irena Widecka z rodziną

Dzisiejszy bieg był jednak nie tylko okazją, by aktywnie spędzić czas, ale także by przypomnieć nieco historię. O masowej deportacji obywateli polskich w głąb Związku Sowieckiego opowiedział pracownik Muzeum Historycznego w Lubinie Karol Machi. Wraz z rodziną przyjechała też sybiraczka 95-letnia Irena Widecka, mieszkająca w Lubinie od lat 70.

– To bardzo fajna inicjatywa – mówi o dzisiejszym biegu Regina Bartków, córka pani Ireny. – Syn nas poinformował, który też biega, ale dzisiaj jest w pracy i nie mógł się przyłączyć. To on wszystko zorganizował, żebyśmy na tym pierwszym biegu się pojawili – dodaje.

Pani Irena w tym roku skończy 95 lat i choć – jak mówi jej córka – ciężka praca na Syberii odbiła się na jej zdrowiu, a odmrożone wtedy nogi, dają o sobie znać, jest w dobrej formie. Uśmiechając się do biegaczy, nie odmawiała dziś nikomu rozmowy.

– Mama zaraz po wybuchu II wojny światowej została wywieziona na Sybir razem z bardzo liczną rodziną. Miała 16 lat, jak wyjechała i 20, jak wróciła. Mama z rodzeństwem i rodzicami wrócili, a babcia mamy i trochę dalsza rodzina zostali. Wracali przez Ukrainę i dopiero w 1946 byli w Polsce – wspomina pani Regina.


POWIĄZANE ARTYKUŁY