Bezpartyjni mają być receptą na wojnę polsko-polską

33

Ponad pół tysiąca uczestników zgromadziła I Ogólnopolska Konwencja Ruchu Samorządowego Bezpartyjni. Na spotkanie do Tarnowa Podgórnego w sobotnie południe przybyli przedstawiciele samorządów ze wszystkich zakątków kraju, w tym także najważniejsi działacze Dolnośląskiego Ruchu Samorządowego z marszałkiem województwa Cezarym Przybylskim i jego zastępcą Jerzym Michalakiem. Koalicja Bezpartyjnych Samorządowców i DRS, choć ci drudzy wciąż jeszcze unikają jednoznacznych określeń, jest już faktem.

Robert Raczyński, prezydent Lubina

– Nie chcę Polski, w której mamy się wszyscy dusić, tylko dlatego że ktoś tak sobie wymyślił – grzmiał z mównicy prezydent Lubina Robert Raczyński. – Chcemy uwolnić energię, która jest w Polakach, chcemy pozwolić normalnie działać i normalnie żyć. Nie pozwolimy zadusić naszych samorządów, naszych przychodni, naszych szkół, tylko dlatego że inaczej myślimy. Wszyscy chcemy oddychać świeżym powietrzem, dlatego właśnie ruszamy w Polskę – mówił – nagrodzony gromkimi brawami – twórca idei bezpartyjnych samorządów.

Ruch Samorządowy Bezpartyjni ma dziś struktury w ośmiu województwach, ale na kongresie obecni byli samorządowcy ze wszystkich województw. Jak zapewnia koordynator ruchu Patryk Hałaczkiewicz, do końca roku struktury będą obecne w całym kraju. Jakie cele stawiają przed sobą Bezpartyjni?

– Zbudowanie list w całym kraju, we wszystkich województwach bez wyjątku. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. Stawać w szranki z partiami politycznymi się nie boimy, co więcej, musimy to zrobić, by nie zawłaszczyły one samorządów. Zbudujemy listy i wygramy te wybory – zapewnia Hałaczkiewicz.

– Zgromadziliśmy się dzisiaj w Tarnowie, żeby zamanifestować przeciwko dzieleniu Polski na pół, na tych, co są z nami lub przeciwko, na lepszy i gorszy sort – zaznaczył Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. – Chcemy żyć w normalnym kraju, a samorząd to ostoja tej normalności. W samorządzie dużo już zrobiliśmy i wiele jeszcze zdziałamy, naszym celem jest rozwiązywanie problemów, a nie walka partyjnych plemion.

Do końca nie było wiadomo, czy na spotkaniu pojawi się marszałek województwa dolnośląskiego i lider Dolnośląskiego Ruchu Samorządowego Cezary Przybylski. Warto wspomnieć, że jeszcze kilka tygodni temu w Legnicy, na konferencji prasowej razem z prezydentem Tadeuszem Krzakowskim, samorządowcy o Ruchu Bezpartyjnych nie wypowiadali się przychylnie. Dziś to się zmieniło, choć Krzakowski na kongresie się nie pojawił. Skąd taki zwrot?

– Polityka to osiąganie kompromisów, jeżeli chcemy realizować określone cele, musimy być razem i personalne animozje powinny zejść na drugi plan – stwierdził tajemniczo Cezary Przybylski.

Pierwszy z prawej marszałek województwa dolnośląskiego Cezary Przybylski

Marszałek nie chciał zdradzić, jakie konkretnie animozje miał na myśli. – Samorządowcy to ludzie o pewnej charyzmie i różnym poczuciu wartości, zbliżenie tego jest niezmiernie trudne i chwilę musi potrwać – powiedział. Zapytany o koalicję z Bezpartyjnymi, Przybylski wciąż nie mówi wprost.

– Trwają rozmowy, są bardzo obiecujące, jestem przekonany że przyjdzie moment, że będziemy iść pod jednym szyldem. Jeśli chodzi o nasze programy, kierunki, nie ma żadnego rozdźwięku pomiędzy Bezpartyjnymi a Dolnośląskim Ruchem Samorządowym.

Podobnego zdania jest Robert Raczyński, choć co do koalicji z DRS nie pozostawia żadnych wątpliwości: – Koalicja trwa, przenikamy się zarówno jeśli chodzi o ideę, jak i projekty, jesteśmy przyjaciółmi – zapewnił prezydent Lubina.

Biorąc pod uwagę tak ciepłe słowa wypowiadane pod adresem bezpartyjnych kolegów, dziwić może nadzwyczaj jasna deklaracja Cezarego Przybylskiego, zapytanego o ewentualne zmiany w zarządzie województwa w związku nagłą, deklarowaną po obu stronach, przyjaźnią.

– Nie zakładam takiej ewentualności, aby nastąpiła zmiana w zarządzie województwa – stwierdził kategorycznie.

Bezpartyjni Samorządowcy podkreślają, że 98 proc. Polaków nie należy do partii politycznych, a więc jest bezpartyjna. Przypominają, że 90 proc. samorządowców reprezentuje własne komitety wyborcze, mandaty zdobywając bez udziału partyjnych szyldów. Samorządy były, są i pozostaną wolne i bezpartyjne – słychać było w kuluarach.

– Chcemy wysłać jasny sygnał do wszystkich bezpartyjnych organizacji w Polsce, byśmy zjednoczyli się pod jednym, bezpartyjnym szyldem – zwraca uwagę Łukasz Mejza, rzecznik Ruchu Bezpartyjni. – Nie dopuścimy do dalszego zalewania kraju od góry do dołu partyjnym betonem. Nie przenosimy wojny polsko-polskiej do samorządu, bo tutaj nie ma na to czasu, tu się pracuje – dodał.

O wojnie polsko-polskiej toczonej przez dwa główne ugrupowania polityczne mówił także Jerzy Karwelis, ekspert ds. mediów.

– Samorządowcy to jedyne środowisko zinstytucjonalizowane, które dba o dobro wspólne w Polsce, a którego brakuje w systemie politycznym kraju, którego istotą jest w tej chwili konflikt i walka, podczas gdy w samorządzie to dobro wspólne jest głównym celem działania.

Choć do wyborów samorządowych jeszcze ponad rok, dzisiejszy Kongres wyraźnie pokazał, że partie polityczne w samorządowcach będą miały bardzo poważnych rywali, dysponujących coraz większym poparciem społecznym. Ostatni sondaż IBRIS przygotowany dla „Rzeczypospolitej” samorządowcom bez partyjnego szyldu daje 10 proc. poparcia, stawiając na trzecim miejscu wyborczego wyścigu. Potrzebę istnienia bezpartyjnych kandydatów wyraziło natomiast 65 proc. badanych.

AUTOR: BR/Regionfan.pl


POWIĄZANE ARTYKUŁY