Zwyrodnialcy – tylko tak można określić ludzi, którzy do stawu w parku wrocławskim wrzucili worek z pięcioma szczeniakami. Martwe zwierzęta znaleźli pracownicy porządkujący akwen.
Szczeniaki mogły mieć najwyżej kilka dni. Pieski wsadzono do bawełnianego worka i plażowej torby, którą z kolei obciążono cegłami. Całość wrzucono do wody. Zwierzęta nie miały szans się wydostać. Utonęły w męczarniach.
– To mógł zrobić tylko ktoś bez serca – mówi krótko Wojciech Lubera z firmy Acer, zajmującej się pielęgnacją i konserwacją terenów zielonych. – Co tydzień porządkujemy staw, ale nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z tak bestialskim czynem. Jak można być tak okrutnym – z niedowierzaniem kręci głową mężczyzna.
O przestępstwie poinformowano już lubińską policję. Co ciekawe, worek w którym utopiono szczeniaki, ma przyczepioną kartkę z imieniem i nazwiskiem przedszkolaka. Ustalenie krewnych dziecka, do którego należał worek, nie powinno stanowić większego problemu.
– Za postępowanie wobec zwierząt ze szczególnym okrucieństwem grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności lub grzywna – przypomina sierżant Sylwia Wilk z lubińskiej policji.
Dodajmy, że znalezione szczeniaki to pierwszy taki przypadek w parku wrocławskim. Pracownicy firmy porządkowej wyliczają, że zwykle do wody wrzucane są puszki czy butelki, raz nawet trafił się wózek i rowerek dziecięcy. Takiego okrucieństwa jeszcze nigdy jednak nie widzieli.