Koronawirus pokrzyżował plany lubińskiego PKS-u, który chciał we wrześniu wypuścić na trasy ekologiczne autobusy, napędzane sprężonym gazem CNG. Jak długo mieszkańcy muszą czekać na nowy tabor?

Umowę na dostawę 25 nowoczesnych autobusów PKS Lubin podpisał z firmą MAN Polska w październiku zeszłego roku. Pierwsze pojazdy miały przyjechać do Lubina w właśnie w czerwcu, a wszystkie miały być gotowe do przewożenia pasażerów we wrześniu. Pandemia spowodowała jednak, że pojazdów nie będzie jeszcze przez kilka miesięcy. Pojawiły się też inne problemy:
– Oprócz samych autobusów musimy mieć jeszcze stację gazu. I z nią też jest kłopot, ponieważ część jej komponentów pochodzi zza granicy. Zbiornik na gaz pierwotnie miał powstawać we Włoszech, w fabryce pod Mediolanem. Z oczywistych względów nasi partnerzy nie byli w stanie go nam wykonać w ustalonym terminie. W tej chwili czekamy na dostawę części z Hiszpanii, Francji i Słowacji – wyjaśnia Kazimierz Ziółkowski, prezes PKS Lubin.
Zmienić trzeba było też harmonogram ustalony z samym producentem autobusów. Na szczęście nie było z tym problemów.

– Sam MAN też miał trudności, bo ich fabryka była zatrzymana na kilka tygodni. Uzgodniliśmy, że autobusy na pewno będą u nas w grudniu – dodaje Ziółkowski.
W grudniu ma ruszyć też budowa stacji gazu. Ma potrwać dwa miesiące i w tym czasie PKS będzie też testował i doposażał autobusy. Jeśli po drodze nie pojawią się kolejne kłopoty, równie poważne jak te, które do tej pory spowodowała epidemia, lubinianie wsiądą do ekoautobusów 1 lutego.
PKS Lubin wyda na nowy tabor około 28 mln zł – połowę z własnego budżetu, a połowę z unijnego dofinansowania.