Nie w Lubinie, ale najprawdopodobniej w Legnicy rozpatrywana będzie sprawa dziennikarza Pawła Jantury. Proces, który wytoczył mu były milicjant Zdzisław S., został przeniesiony zanim zdążył się w ogóle rozpocząć. Na to, że sprawa powinna być rozpoznawana w Legnicy, oskarżony bezskutecznie wnioskował już na pierwszej rozprawie.
– Zgodnie z prawem właściwym do rozpatrywania roszczeń wynikających z prawa prasowego jest sąd okręgowy – wyjaśnia sędzia Łukasz Solecki, który rozpatrywał dziś sprawę legnickiego dziennikarza i zdecydował o przekazaniu jej do Legnicy. – Tamtejszy sąd zdecyduje teraz, czy będzie rozpatrywać tę sprawę, czy skieruje ją ponownie do Lubina – tłumaczy.
Przypomnijmy, że legnicki dziennikarz Paweł Jantura trafił przed oblicze sprawiedliwości, ponieważ były milicjant Zdzisław S. uznał, że opisując proces, w którym zasiada na ławie oskarżonych, naruszył jego dobra osobiste. Milicjant uważa, że redaktor „Gazety Legnickiej” niedostatecznie zasłonił jego twarz na zdjęciu opublikowanym w gazecie.
– Przedstawię świadków, którzy rozpoznali mnie na tym zdjęciu – powiedział w sądzie Zdzisław S.
– Rozumiem rozgoryczenie powoda, ponieważ mieszka w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają. Nie mieli więc problemów z rozpoznaniem go – stwierdził Paweł Jantura. – Jednak pasek zasłaniający oczy i opublikowanie jedynie imienia i pierwszej litery nazwiska to powszechnie stosowane praktyki dziennikarskie – dodaje.
Zdzisław S. domaga się od dziennikarza 5 tysięcy złotych odszkodowania. Przyznaje, że jest gotowy odstąpić od sprawy, jeśli Jantura go przeprosi. – Wystarczy, że przeprosi mnie na sali sądowej i przyzna, że popełnił błąd – mówi były milicjant.
Dziennikarz uważa jednak, że nie popełnił błędu.
– Nie przeproszę, ponieważ uważam, że nie mam za co – stwierdza Jantura. – Nie ujawniłem wizerunku powoda. Swoją pracę wykonałem solidnie, rzetelnie i nie mam sobie nic do zarzucenia.
O sprawie czytaj także: www.lubin.pl/aktualnosci,8939,dziennikarze_solidaryzuja_sie_z_kolega.html