Biznes w wydaniu lubinianek

104

Działają od września ubiegłego roku – cztery lubinianki, które chcą wyciągnąć inne mieszkanki miasta z domów i pokazać im, jak duże – wbrew pozorom – mają możliwości. Aneta Kaczmarek, Ewa Kałuzińska, Beata Pisarska i Katarzyna Świderska spotykają się po pracy i w weekendy, prowadząc „Biznes w kobiecym wydaniu”.

– Nasz projekt to inicjatywa kobiet przedsiębiorczych, działających na lokalnym rynku – wyjaśnia Aneta. – Staramy się wspierać inne kobiety, pokazywać im, że mogą w życiu osiągnąć więcej, że mogą zadbać o swoją przyszłość i bezpieczeństwo, że mogą być naprawdę zadowolone ze swojego życia.

– Nazywamy się kobietami przedsiębiorczymi, ale nie rozumiemy tego tylko w sensie prowadzenia działalności gospodarczej – mówi Ewa. – Kobieta przedsiębiorcza to taka, która od rana do późnej nocy potrafi zorganizować siebie, swoje otoczenie i we wszystkich obszarach swojego życia jest w stanie dobrze funkcjonować i – co najważniejsze – doskonale czuć się sama ze sobą. To też kobieta, która ceni i szanuje mężczyzn, potrafiąc jednocześnie zachować niezależność i zadbać o swoje potrzeby i interesy.

Projekt przedsiębiorczych lubinianek opiera się na cyklicznych szkoleniach, prowadzonych przez doświadczonych coachów. Goszczą w nich także inne kobiety, których aktywność w wielu dziedzinach jest przykładem tych dużych możliwości. „Biznes w kobiecym wydaniu” ma też swoją stronę na Facebooku, gdzie pojawiają się m.in. praktyczne wskazówki z dziedziny rozwoju osobistego.

– Lubinianki tego potrzebują – tłumaczy Beata. – Wiele z nich chce coś zmienić, trochę inaczej żyć. Nie zawsze jeszcze wiedzą jak, ale czują już potrzebę zmiany. Często przytłaczają je codzienne obowiązki, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Brakuje im wiary w siebie, czasem odwagi, a czasem niestety ochoty, by wyjść ze swojej strefy komfortu.

Zdaniem inicjatorek projektu spotkania są doskonałą okazją do poznania innych kobiet, ich doświadczeń i sposobów działania. Twierdzą, że nic nie stoi na przeszkodzie, by panie mogły mieć swoje pasje, pracować, zajmować poważne stanowiska, prowadzić własne firmy, robić coś tylko z myślą o sobie, rozwijać swoje umiejętności i kompetencje.

– Zaprosiłam na jedno z naszych sobotnich spotkań moje koleżanki, które krótko potem podjęły naprawdę poważne decyzje – opowiada Kasia. – Po nim właśnie postanowiły uzupełnić wykształcenie lub zmienić pracę w poszukiwaniu czegoś innego, niż praca w hipermarkecie.

– Moja ponad 70-letnia ciocia, piękna, dojrzała kobieta, postanowiła wyrzucić telewizor – śmieje się Ewa. – Stwierdziła, że zabiera jej zbyt dużo czasu, który może wykorzystać w znacznie ciekawszy i przyjemniejszy sposób.

Brak czasu jest najczęstszą wymówką, z jaką spotykają się twórczynie „Biznesu w kobiecym wydaniu”. Trudno im uwierzyć, że raz na dwa miesiące nie sposób wygospodarować kilku godzin, by przyjść na warsztat. Koszt udziału w nim wynosi kilkadziesiąt złotych, za które opłacają honorarium prelegenta, wynajmują salę w hotelu, zapewniają catering i upominki dla uczestniczek. Wszystkie cztery wierzą, że z czasem uda im się przekonać mieszkanki miasta, że raz na kilka tygodni warto przyjść na spotkanie, które pozwoli dowiedzieć się czegoś nowego i zaczerpnąć dużo dobrej energii.

Całe przedsięwzięcie traktują bardzo poważnie, ale potrafią też na jego temat żartować. „Jesteśmy czymś w rodzaju koła gospodyń miejskich” – mówią. Projekt będą prowadzić przez trzy lata. Mają nadzieję, że w tym czasie zaszczepią w lubiniankach ducha przedsiębiorczości i z pozoru niepozorne szkolenia zaczną się przekładać na sukcesy w kobiecym wydaniu.


POWIĄZANE ARTYKUŁY