Dwanaście wigilijnych potraw – czy potraficie je wymienić? Okazuje się, że to zadanie nie jest łatwe, ponieważ w dolnośląskich domach spotykają się kulinarne tradycje z wielu miejsc, z których przyjechali nasi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie. Są jednak dania, które śmiało możemy nazwać kanonem świątecznego jadłospisu. Recepty na ich przygotowanie przedstawiły panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Osieku.
Mimo, że z tych pomysłów możemy już nie zdążyć skorzystać w tym roku, warto je zachować. Oprócz tego, że są sprawdzone, mają w sobie coś, co w Boże Narodzenie jest najważniejsze – nutę pięknej tradycji.
Jeśli barszcz,to najlepiej na zakwasie. Ten należy przygotować na kilka dni przed świętami – 2-3 pokrojone buraki posypujemy pokruszoną kromką chleba razowego, dodajemy kilka ząbków czosnku, sól, cukier, Całość zalewamy litrem ciepłej wody i zostawiamy w ciepłym miejscu. Na bazie zakwasu robimy potem barszcz.
– Gotujemy kilka buraków, przyprawiając je kilkoma liśćmi laurowymi, zielem angielskim i solą. Dodajemy zakwas i doprawiamy do smaku – podpowiada Wanda Paździerz. Podpowiada też, że do produkcji zakwasu zamiast chleba razowego można użyć wody z kiszonych ogórków.
Poważnym rywalem barszczu w towarzystwie uszek są pierogi z kapustą i grzybami. To te dania najczęściej są wskazywane jako potrawy ulubione i niezastąpione.
Pani Wanda Paździerz do perfekcji opanowała też przygotowywanie świątecznego karpia. Kawałki ryby moczy przez osiem godzin w mleku, potem odsącza, gęsto okłada krążkami cebuli i obficie skrapia sokiem z cytryny. Tak przygotowane mięso zostawia na kolejne cztery godziny. Dalej sprawy toczą się szybko – karp nacierany jest solą i pieprzem, panierowany kolejno w mące, jajku i bułce tartej i smażony na mocno rozgrzanym oleju.
Inna Rogalska ma na karpia inny sposób: – Duszę na parze warzywa, do których dodaję pieczarki albo podgotowane wcześniej grzyby. Potem wrzucam je na odrobinę rozgrzanego oleju, na to kładę kawałki ryby, przyprawiam i przykrywam rondel. Po piętnastu minutach danie jest gotowe. Karp przechodzi sakiem warzyw i całość jest naprawdę pyszna – zachwala gospodyni.
Niektóre tradycyjne smaki powoli odchodzą w zapomnienie. Jednym z nich jest kutia –- przygotowywana z namoczonej pszenicy, maku, bakalii i miodu dla wielu podniebień jest już zbyt słodka i coraz rzadziej gości na wigilijnych stołach.
– U nas kutię przygotowuje moja mama – opowiada Ryszard Kirsz, sołtys Osieka. – Znam więc tę potrawę bardzo dobrze, ale nie jestem jej wielkim miłośnikiem. Zjem odrobinę i to mi wystarczy.
Podobny los spotkał makiełki – w niektórych regionach nazwa ta oznacza ręcznie robione kluski z makiem, w innych – kawałki pieczywa przekładane masą makową.
Wigilijny jadłospis zmienia się wraz ze wszystkimi naszymi zwyczajami kulinarnymi.
– Moja córka i swatowie zamiast karpia zdecydowanie wolą łososia – mówi Ryszard Kirsz. – A u nas są bardzo dobre gołąbki z kaszą jęczmienną – dodaje Grażyna Pęczak. – To doskonała postna potrawa. Zamiast tradycyjnego farszu w liście kapusty zawinięta jest ugotowana, dobrze przyprawiona kasza jęczmienna z cebulką. Mój mąż w drugi dzień świąt rano przygotowuje smażonkę według przepisu jego rodziców – na dużej patelni smażą kiełbasę, boczek, karczek. Taką wielką porcję wędliny stawiają na stole i zajada z dodatkiem chrzanu.
Niezależnie od tego, jakie są nasze kulinarne tradycje, jedno jest pewne – smaki z wigilijnego stołu nie mają sobie równych.