Czy Ryszard Zbrzyzny kłamał przed sądem, próbując kryć syna? Prokuratura stawia byłemu posłowi zarzut składania fałszywych zeznań. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Działania prokuratury to kontynuacja sprawy z 2008 roku. Wówczas syn Zbrzyznego spowodował kolizję, zderzając się z innym pojazdem. Okazało się, że prowadził mając prawie promil alkoholu w organizmie. W trakcie przesłuchań zmieniał zeznania, raz twierdząc, że auto prowadziła jego żona, innym razem, że znajomy. Zbrzyzny bronił wówczas syna, twierdząc, że tego dnia był akurat w domu i wiedział, że był trzeźwy. Prokuratura postawiła zarzut składania fałszywych zeznań pięciu osobom, ale nie parlamentarzyście. Chronił go wówczas poselski immunitet.
– Prokurator postawił podejrzanemu zarzut składania fałszywych zeznań w okresie od października 2009 roku do lutego 2012 roku. Były poseł był uprzedzony o odpowiedzialności karnej, a także o możliwości odstąpienia od składania zeznań, z uwagi na to, że sprawa dotyczyła członka jego rodziny – wyjaśnia Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Mimo to złożył zeznania i złożył je fałszywie, zarówno podczas postępowania przygotowawczego, jak i przed Sądem Rejonowym w Legnicy. Nie można było jednak wszcząć postępowania w tej sprawie, ponieważ chronił go wówczas immunitet poselski.
W stosunku do pozostałych pięciu osób prokuratura skierowała akt oskarżenia. Jeden mężczyzna został skazany za składanie fałszywych zeznań i za poplecznictwo. Wobec czterech osób umorzono postępowanie.
Sprawę wznowiono w listopadzie tego roku. Ryszard Zbrzyzny nie został bowiem wybrany na kolejną kadencję Sejmu, a co za tym idzie nie chroni go już poselski immunitet. To dało wolną drogę prokuraturze, która postanowiła pociągnąć byłego parlamentarzystę do odpowiedzialności karnej.
Ryszard Zbrzyzny nie chciał dziś odnosić się do zarzutów prokuratorskich. – Komentuję to już od siedmiu lat. Mam dość – ucina krótko były parlamentarzysta.
Wcześniej, gdy w 2014 roku Sejm zastanawiał się nad uchyleniem Zbrzyznemu immunitetu poselskiego na wniosek prokuratuty, wówczas jeszcze poseł SLD bronił się mówiąc: – W tej sprawie wcale nie o mojego syna chodziło, lecz o mnie. To moje dobre imię, moja pozycja regionie, zostały położone na szali w tej perfidnej grze politycznej.