Granatowo-szara czasza spadochronu zaginęła w lesie pod Lubinem. Jej właściciel, Robert Jacyszyn, prosi o pomoc w odnalezieniu ekwipunku i obiecuje za nią nagrodę finansową.
Czasza zaginęła w sobotę, 30 września.
– Doszło do sytuacji awaryjnej w skoku, na skutek której została wypięta czasza główna spadochronu. Jeden z grzybiarzy przyniósł nam na lotnisko znaleziony przez siebie element, który się wypiął ze spadochronu, a zazwyczaj sto, dwieście metrów od tej części powinna leżeć czasza. Byliśmy w tym miejscu, ale niestety nie znaleźliśmy jej – mówi skoczek.
Według jego relacji, spadochron może leżeć w w pobliżu lotniska, w okolicach dawnego basenu Sowiego. Kolejną wskazówką jest pomnik leśnika, czyli kamień pamięci nadleśniczego Grzegorza Stolasia.

– Niestety, mimo długich poszukiwań z ziemi i powietrza nie udało nam się odnaleźć czaszy. Dla środowiska spadochronowego to bardzo duża strata, ale mamy nadzieję na odnalezienie zguby – dodaje Robert Jacyszyn.
Czasza mogła opaść na ziemię, ale równie dobrze mogła zatrzymać się na drzewie. Jeśli ktoś zatem widział w lesie dużą płachtę granatowo-szarego materiału, proszony jest o telefon do jej właściciela pod numer 693 777 146.
EDIT [2023-05-10, 08:18] Dla osoby, która pomoże odnaleźć spadochron, przewidziana jest znacząca nagroda pieniężna.
Fot. archiwum prywatne