Z wrocławskiego lotniska dzieli nas tylko krok od bajecznej egzotyki takich krajów, jak Egipt czy Tunezja. Wybierając pamiątkę z miejsca wymarzonych wakacji, trzeba jednak zachować ostrożność. Czasem lepiej zdecydować się na zwykłą widokówkę.
Muszla? Fragment koralowca? Ubrania i akcesoria ze skóry? Specyfiki lokalnej medycyny? – Nie warto kusić losu – zostawmy takie pamiątki na plaży w Sharm el Sheikh albo targu w Izmirze – podkreślają pracownicy wrocławskiego portu lotniczego.
W związku z konwencją o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, nazywaną w skrócie CITES, celnicy na cały świecie uważnie sprawdzają, co przywozimy ze sobą z wakacji. Nie warto kusić losu zwłaszcza, że często nie mamy możliwości zweryfikowania, z czego zrobiono efektowny portfel albo cudowną maść, którą kupiliśmy u „zaufanego” handlarza. Dość powiedzieć, że większość kaktusów to rośliny zagrożone wyginięciem, a cała lista chronionych gatunków jest nieskończenie długa. Znalazły się na niej muszle i koralowce, które najchętniej przywozimy ze sobą z egzotycznych wakacji.
Nie ryzykujmy i pamiętajmy, że CITES to jedno z głównych narzędzi walki z nieuczciwym biznesem, który opiera się na wyzysku środowiska naturalnego.