Wilki, bażanty i muflony w naszych lasach

74

LUBIN. Wybierając się na spacer nie tylko na dziki czy lisy natkniemy się w lasach wokół Lubina. Po latach wróciły do nas zające. Można też spotkać wilki i – zwykle żyjące na terenach górskich – muflony.

Na podstawie statystyk, które od kilku lat prowadzą leśnicy, na naszych terenach można zauważyć wzrost populacji dzikiej zwierzyny.

– Podczas corocznej inwentaryzacji okazało się, że w naszych okolicach znajduje się około 60 danieli, 250 jeleni, tysiąc dzików oraz dwa tysiące saren – informuje Karol Maciaszek, specjalista służby leśnej lubińskiego nadleśnictwa. – Nie brakuje także zwierząt, dla których teren nizinny nie stanowi optymalnych warunków – zapewnia.

Mowa o muflonach, które pojawiły się na naszych terenach około 15 lat temu. – Zostały wypuszczone z zagrody adaptacyjnej. Teraz żyją na wolności – opowiada specjalista.

– Trzeba przyznać, że te zwierzęta wyjątkowo urozmaicają nasz krajobraz. Jednak nie zapominajmy, że są to zwierzęta górskie. Warunki nizinne nie są dla nich naturalnym środowiskiem. Świadczy o tym chociażby fakt, że powinny często ścierać swoje racice, a u nas nie mają do tego możliwości – wyjaśnia ekspert.

Kolejnym powodem, dla którego myśliwi dbają, aby populacja muflonów się nie rozrastała, jest chęć utrzymania populacji na stałym poziomie, dlatego myśliwi raz do roku decydują się na celowy odstrzał jednego lub dwóch osobników.

Około 30 kilometrów od nas znajduje się stado wilków. – Najprawdopodobniej przywędrowały z północy. Dziś wataha liczy około 16 osobników i obecnie zamieszkuje Bory Dolnośląskie. Jest to teren nadleśnictwa w Chocianowie i Przemkowie – wyjaśnia.

Kilkanaście lat temu działania drapieżników mocno osłabiły populację zajęcy. – Doprowadziły do tego rozrzucane po lasach szczepionki, które uodporniły drapieżniki na wściekliznę – tłumaczy leśnik.

Zającom zaszkodził także zanik tradycyjnego rolnictwa. – Osobniki nie mają gdzie chować się zimą, ponieważ brakuje miedz i zróżnicowanych upraw. Dziś na naszych terenach występuje około tysiąca zajęcy – informuje leśnik. Odradzające się osobniki nie są co prawda pod ochroną, jednak myśliwi całkowicie zrezygnowali z polowań na nie. – Liczymy się z tym, że gatunek potrzebuje nieco czasu, by się rozrosnąć – zapewnia.


POWIĄZANE ARTYKUŁY