W nocy z soboty na niedzielę kilku śmiałków przenocowało w bardzo mroźną noc u stóp Grzybowej Góry. Jest to już tradycją. Co roku zdobycie wzgórza kończy się całonocnym ogniskiem i spaniem pod namiotami. Było trochę zimno, ale do odważnych świat należy.
Świetna zabawa, pyszna zupa grzybowa, ognisko do rana i dużo dobrego humoru – to czynniki pozwalające przetrwać nawet największy mróz – zapewniali organizatorzy rajdu. Jako pierwsze, w sobotę rano, w trasę wyruszyły dzieci.
Najmłodsi chętnie słuchali opowieści Grzybogóra i pod jego przewodnictwem zdobyły najwyższy szczyt powiatu lubińskiego. Dla najmłodszych przygotowano ciepłą zupę i gorącą herbatę. Kiedy dzieci wróciły autobusem do domu, w trasę wyruszyli dorośli, którzy po zdobyciu szczytu, biesiadowali przy ognisku do późnych godzin porannych.
Śmiałkowie, którzy zdecydowali się zostać na noc, po wspólnej zabawie poszli do namiotów i tam spali do rana.