LUBIN. Przy takich mrozach każdy pojazd ma prawo zawieść. Jednak osoby czekające na autobus na ogół nie są cierpliwe i wyrozumiałe, zwłaszcza gdy temperatura spada poniżej -15 stopni Celsjusza.
W związku z niską temperaturą nasi Czytelnicy proponują, by w Lubinie, podobnie jak w większych polskich miastach, postawić koksowniki, które ogrzewałyby mieszkańców stojących na przystankach i czekających na autobus.
Jednak według przewoźnika, czyli PKS-u i władz miasta, takie koksowniki nie są u nas potrzebne. Lubinianie nie muszą zbyt długo czekać na przystankach na autobus, bo opóźnienia kursów zdarzają się sporadycznie. – W piątek zdarzyły się dwie usterki, w czwartek tylko jedna. Uważam, że autobusy są dobrze przygotowane do sezonu, nie ma mowy o spóźnieniach – mówi Piotr Socha, kierownik działu przewozów w PKS.
– Elementami, które przy takich temperaturach zawodzą najczęściej są na pewno układ pneumatyczny, elektronika i paliwo – dodaje Socha, zapewniając, że w lubińskich autobusach usterki występują sporadycznie. – Korzystamy teraz z bardzo dobrego paliwa, bo od tego roku zmieniliśmy dostawcę. Zeszłej zimy zdarzały się zamarznięcia baku, obecnie nie mamy takich problemów – dodaje kierownik.
Jak zapewnia, nie ma także problemów z uruchomieniem silnika autobusu. – Służby PKS pracują na dużych obrotach, a autobusy są użytkowane do późnych godzin wieczornych. Kierowcy pracują na tyle intensywnie, że nie ma żadnych problemów z utrzymaniem dobrej temperatury silnika – tłumaczy.





