LUBIN. Zamiast piec samemu, lubinianie wolą kupić gotowe ciasta. Przed świętami w cukierniach tłok. – Ciężko powiedzieć, ile dokładnie ciasta schodzi. Bardzo dużo – stwierdzają panie Beata i Agnieszka pracujące w lubińskim Ptysiu. – Największy tłok jest dzień przed Wigilią i w samą Wigilię.
Lubinianie to tradycjonaliści. Przede wszystkim kupowane są: makowiec, keks i różnego rodzaju serniki. – Ludzie dziś nie mają czasu, by samemu upiec ciasto. A w cukierni mają duży wybór i mogą wziąć każdego po kawałku – mówi pani Agnieszka.
W lubińskim Ptysiu są i takie wypieki, które przygotowywane są i sprzedawane tylko raz w roku, właśnie przed świętami Bożego Narodzenia. Tylko teraz można dostać na przykład sernik z brzoskwiniami i sernik wiedeński. Nowością jest bakaliowiec. Jak mówi pani Agnieszka, to takie nowoczesne ciasto, dużo w nim wszystkiego.
Ciasta wciąż są dokładane na lady wystawowe. – Właściwie przez te dwa, trzy dni przed świętami, bez przerwy mamy klientów. Jeśli brakuje ciast, jeszcze przed Wigilią są pieczone nowe – mówią zgodnie ekspedientki, choć przyznają, że w wieloletniej historii lubińskiej cukierni zdarzyło się, że ciasta kiedyś zabrakło. Teraz jednak i tacy, co z zakupem słodkich wypieków czekają do ostatniej chwili, do dnia Wigilii, nie muszą się obawiać, że dla nich nie wystarczy.
– Widzimy, że przed świętami kupuje u nas coraz więcej ludzi, ale i cukierni coraz mniej w Lubinie – mówią panie Beata i Agnieszka.