LUBIN. Sprawa trzykrotnie umorzona przez sąd i prokuraturę wróciła dziś na wokandę. Przed wymiarem sprawiedliwości ponownie stanęli szefowie wszystkich organizacji związkowych działających przy KGHM. Zarząd Polskiej Miedzi nie odpuszcza w sprawie dwugodzinnego strajku ostrzegawczego sprzed dwóch lat i zarzuca liderom związkowym, że działali na szkodę spółki, a strajk zorganizowali nielegalnie.
Sąd przesłuchał dziś szefów wszystkich central związkowych i odczytał akty oskarżenia. – Ciąga się nas po sądach za to, że walczyliśmy o nasze miejsca pracy i przyszłość tego regionu – mówi poirytowany Józef Czyczerski, szef miedziowej Solidarności. – Bo przecież ten strajk to była nasza reakcja na decyzję ministra skarbu, który zapowiedział sprzedaż od 10 do 40 procent akcji KGHM. Nie mieliśmy innego wyjścia, trzeba było reagować – tłumaczy.
Zaraz po strajku, zarząd Polskiej Miedzi skierował do prokuratury wniosek o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez związkowców. Ten, po zbadaniu sprawy, śledztwo jednak umorzył. Podobnie jak lubiński sąd i raz jeszcze prokuratura. Zarząd jednak nie odpuszcza. Zaskarżył te decyzje do legnickiego sądu, a ten raz jeszcze nakazał zbadać sprawę lubińskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
– Zapewne będą się odwoływać aż do skutku, aż w końcu ktoś nas ukarze. Bo naszym zdaniem nie o zarząd tu chodzi, ale o partię rządzącą. Nie mogą się pogodzić z tym, że niepokorne związki sprzeciwiły się ich decyzjom, więc za wszelką cenę postanowili nas ukarać – twierdzi Czyczerski.
Następny termin rozprawy wyznaczono na koniec października.
Więcej: www.lubin.pl/aktualnosci,14326,strajk_do_ponownego_rozpoznania.html