LUBIN. Kolejny akt barbarzyńskiego traktowania zwierząt. Nie dalej, jak wczoraj pisaliśmy o psie wyrzuconym z pędzącego samochodu, a dziś znów dotarły do nas informacje o podobnym przypadku. Tym razem nieustalony mężczyzna przywiązał psa do drzewa, w takim miejscu, by postronni nie mogli zauważyć konającego stworzenia.
Podczas porannego spaceru z pupilem po parku Wrocławskim, lubinianka zauważyła mężczyznę, który po przywiązaniu psiaka do drzewa zaczął uciekać z gęstych zarośli. Z opisu przypadkowego świadka wynika, że oprawca jest w średnim wieku, łysy i krępy o przeciętnym wzroście. Ubrany był w kurtę w paski.
Kobieta bała się go zaczepić, bo wokół nikogo nie było. Natychmiast powiadomiła straż miejską, która uwolniła stworzenie. Mundurowi próbowali również odnaleźć opisanego mężczyznę. Niestety, bez żadnego skutku.
Pies to czarno-podpalany mieszaniec, w wieku około półtora roku. Był wyziębiony, osłabiony. Właściciel prawdopodobnie używał wobec niego przemocy, ponieważ ma ślady obrażeń na podbrzuszu. Stworzenie trafiło do lecznicy Animvet przy ul. Słowiańskiej w Lubinie, gdzie otrzymało pierwszą pomoc.
W to samo miejsce minionej nocy została przywieziona dwumiesięczna suczka w łatki. Kundelka od wtorkowego poranka biegała i skomlała pod klatką przy ul. Żurawiej 39. – To naprawdę bardzo spokojna i przyjazna psina – zapewnia Angelika Janosik z lecznicy. – Garnie się do ludzi i oprócz tego jest wyjątkowo śliczna – zapewnia.
Nieszczęśnicy czekają na ludzi o dobrych sercach, którzy gotowi będą im zapewnić nowe i normalne domy. Zwierzątka są do odebrania z lecznicy przy ul. Słowiańskiej w Lubinie. Kontakt: (76) 842-17-88, w godzinach 9-18.
Wczoraj: /aktualnosci,13699,wyrzucony_z_pedzacego_samochodu.html