To czarny czwartek dla Zagłębia Miedziowego. W wyniku porannego wstrząsu w kopalni Rudna zginęli wszyscy trzej poszukiwani górnicy. Ofiary to 22-letni ślusarz, mechanik maszyn górniczych z Rudnej oraz 32-letni górnik strzałowy z Głogowa i 45-letni polkowiczanin, operator maszyn i urządzeń. Dwaj starsi górnicy pozostawili żony i osierocili po dwoje dzieci. Najstarszy z mężczyzn pracował w górnictwie od 18 lat, 32-latek od 9, a najmłodszy od dwóch.
Sytuacja była bardzo poważna, – Tak dużych zniszczeń nie widzieliśmy od dawna – przyznaje rzecznik prasowy KGHM Dariusz Wyborski. – Sieć, łączność i cała elektryka – to wszystko jest pozrywane – nie ukrywa skali dramatu.
– Wstrząs o sile około trzech stopni w skali Richtera miał miejsce na oddziale G-22 o godzinie 9.56, czyli w chwili eksploatacji, co oznacza, że w tym czasie pod ziemią pracowali ludzie – mówi Jolanta Talarczyk z Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
W strefie zagrożenia znalazło się 27 górników. 24 z nich szybko przewieziono na powierzchnię. Do poszukiwania trzech zasypanych przystąpili kopalniani ratownicy. Z ofiarami dzisiejszego dramatu od początku nie było żadnego kontaktu. Ich położenie udało się ustalić za sprawą tzw. radiolokatorów.
– Z 24 przewiezionych na powierzchnię górników ośmiu zostało lekko rannych – mówi Dariusz Wyborski, rzecznik prasowy KGHM. – Dwóch z nich przebywa w szpitalu w Głogowie. Wstępnie określono, że mają lekkie obrażenia. Jeden uraz kręgosłupa, a drugi ranę głowy – dodaje Dariusz Wyborski.
Trzech kolejnych górników zostało skierowanych do przychodni w Polkowicach, a innych trzech po diagnozę do punktu pielęgniarskiego. Przyczyny tragedii zbadają prokuratura oraz zespół powypadkowy z WUG.