Jeśli pielęgniarki z lubińskiego szpitala nie dostaną tego, czego chcą, czyli podwyżek płac, najprawdopodobniej będzie strajk. – Najpierw zrobimy referendum strajkowe – wyjaśnia Małgorzata Siwoń, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Pismo z prośbą o podwyżki pielęgniarki wysłały do dyrektora lubińskiego ZOZ-u 11 października, choć w sporze zbiorowym z władzami szpitala są już od dawna.
– Chcemy podwyżek płac zasadniczych, które są zagwarantowane w ustawie – mówi Małgorzata Siwoń.
Dyrektor Jarosław Sieradzki zaproponował pielęgniarkom jednorazową wypłatę pieniędzy. Chciał na to przeznaczyć 150 tysięcy złotych. – Na dzień dzisiejszy nie jesteśmy w stanie spełnić ich żądań, czyli dać wszystkim podwyżki – wyznaje Sieracki.
Szpital nie ma na to pieniędzy. Jedynym sposobem na zdobycie dodatkowych funduszy, jak mówi szef lubińskiego ZOZ-u, byłoby zwolnienie części pielęgniarek. A to niemożliwe.
W połowie grudnia dyrektor ponownie spotka się z przedstawicielami Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. – Jeśli nie uda nam się uzyskać podwyżek, zrobimy referendum strajkowe. Odbędzie się ono w grudniu, albo najpóźniej w lutym – dodaje Małgorzata Siwoń.
Pielęgniarki chciałyby, żeby ich postulaty spełnione zostały jak najszybciej. Obawiają się, że w związku ze zmianą układu sił w samorządzie, w szpitalu też wiele się zmieni, w tym dyrektor zarządzający placówką.