Pełne ręce roboty mieli lubińscy strażacy podczas minionego weekendu. Gwałtowne opady deszczu spowodowały podtopienia sklepów, piwnic i garaży. Strażacy wiele razy wyjeżdżali do zalanych pomieszczeń, ale pracowali nie tylko w Lubinie. Do pomocy powodzianom z powiatu zgorzeleckiego wysłano jeden oddział funkcjonariuszy z lubińskiej straży pożarnej.
– Najwięcej akcji mieliśmy w Lubinie i w okolicach Ścinawy. Większość zdarzeń to zalane piwnice i garaże, ale był też podtopiony salon fryzjerski, czy sala tokarska w pobliży Ścinawy – mówi Cezary Olbryś, rzecznik lubińskiej straży pożarnej. Niektórzy radzili sobie sami z wodą zalewającą sklepy. Pracownicy na własną rękę osuszali miejsca pracy.
W powiecie lubińskim sytuacja nie była groźna. Źle jest natomiast w innych rejonach Dolnego Śląska, w okolicach Zgorzelca i Bogatyni, dlatego tamtejsze służby otrzymały wsparcie od straży z naszego miasta. – Z lubińskiej jednostki w sobotę został wysłany jeden wóz ze specjalistyczną grupą poszukiwawczo-ratowniczą – dodaje rzecznik.
Nie wiadomo, gdzie dokładnie zostali wysłani lubińscy funkcjonariusze i czym konkretnie będą się zajmować. Wszystkie zadania zostaną im przydzielone na miejscu. Nie ma także określonej daty powrotu lubinian. – Będą tam tak długo, jak będą potrzebni – mówi młodszy brygadier Cezary Olbryś.
Do Zgorzelca pojechały także dwie jednostki ochotniczej straży pożarnej z Rudnej i Zimnej Wody.