Ścinawa. Liczą straty, wyciągają wnioski

15

Nawet 15 mln zł – tak duże straty prawdopodobnie poniosła Ścinawa podczas tegorocznej powodzi. Mieszkańcy wciąż jeszcze szacują zniszczenia, ale burmistrz już teraz przyznaje, że wielka woda wyrządziła w gminie ogromne straty.

Z całej gminy najbardziej ucierpiało miasto Ścinawa, a konkretnie ulica Chobieńska.

– 20 domów zostało zalanych zupełnie – mówi burmistrz Andrzej Holdenmajer. – Woda sięgała tam od 50 do 130 metrów. Dodatkowo w całym mieście woda wdarła się aż do 80 piwnic. Zalane są też cztery domostwa na wsiach – wylicza.

Teraz trwa wielkie szacowanie strat i porządkowanie miasta. Dokładny bilans strat znany będzie za kilka dni. Powodzianie liczą też na wsparcie sąsiadów. Tym najbardziej poszkodowanym brakuje mebli, ubrań, a nawet żywności. Wszystkie te dary można składać w ścinawskim MOPS-ie lub urzędzie miasta.

Po powodzi przychodzi też czas na podsumowanie. Burmistrz Holdenmajer nie ukrywa, że można było jej zapobiec. Jeszcze w marcu szef gminy informował starostwo, że wały przeciwpowodziowe są uszkodzone. Przyjechała powiatowa komisja, spisała protokół i na tym koniec. Można było też wcześniej ostrzec mieszkańców o nadchodzącej fali i zmobilizować ich do wspólnej walki. Pomocny okazałby się system monitorowania, o który już w marcu burmistrz apelował do ścinawskich radnych. Zarówno wtedy jak i wczoraj, na kolejnej sesji, radni ze Ścinawy pomysł odrzucili.

– Nasza gmina jest za biedna i za bardzo zadłużona, aby właśnie teraz inwestować w taki system ostrzegania. On jest nam potrzebny, ale nie teraz – twierdzi Jan Kotapka, przewodniczący rady miejskiej. – Najpierw musimy się zająć usuwaniem skutków powodzi. Do tematu powrócimy, choć jest dużo wątpliwości, czy zadziała – dodaje.

Koszt zainstalowania systemu to około 4 tysiące złotych. Potem trzeba by płacić 360 zł miesięcznie abonamentu. Zdaniem burmistrza to niewielkie koszty w porównaniu z efektami.

– Można było ostrzec przed nadchodzącą falą, informować o terminie zbiórek, o tym gdzie potrzebne są worki. Teraz po powodzi informować o szczepieniach i formach wsparcia. I to wszystko za pomocą jednego przycisku telefonu, bez konieczności wysyłania samochodów w teren, drukowania ulotek. System z powodzeniem funkcjonuje w innych gminach, tylko nie u nas. Nie wiem dlaczego radni nie chcą działać dla dobra mieszkańców. Partia tak kazała? – pyta retorycznie burmistrz. 


POWIĄZANE ARTYKUŁY