Na razie nie będzie kontroli radnych powiatowych w lubińskim szpitalu. Komisja rewizyjna zawiesiła swoje „śledztwo” dopóki w ZOZ-ie nie skończy pracy Najwyższa Izba Kontroli – tak przynajmniej twierdzi dwóch z trzech radnych. Trzeci uważa, że żadnego zawieszenia nie ma, bo i głosowania nad tym nie było.
– Zakres kontroli NIK-u nie zazębia się z zakresem naszej kontroli – stwierdził kategorycznie radny Tymoteusz Myrda z klubu Lubin 2006. Inaczej uważało dwóch radnych, którzy przyszli na obrady komisji – Marek Wojnarowski z PO i Piotr Stefaniak z Teraz Lubin. Powołali się na ustawę o swobodzie działalności gospodarczej, która nie dopuszcza możliwości kontrolowania jednego podmiotu w tym samym czasie przez kilka instytucji.
Pozostali dwaj członkowie komisji, Mieczysław Kraśniański z PO i niezależny Zbigniew Rosner, nie pojawili na spotkaniu. Aby więc nie doszło do przełożenia kontroli w szpitalu, radny Myrda wyszedł z sali tuż przed głosowaniem. Tym samym zabrakło kworum do dokończenia obrad.
– Platforma chce wstrzymać kontrolę, bo sie jej boi, ponieważ wie, że w szpitalu są nieprawodłowości – uważa radny Myrda. – A ustawa o swobodzie działalniści gospodarczej nie odnosi się do szpitala, bo działa on na podstawie ustawy o finansach publicznych – dodaje.
– My, jako koalicja, nie boimy się żadnej kontroli. Przeprowadzimy ją, ale nie możemy dezorganizować pracy szpitala dwoma kontrolami, NIK-u i naszą – odpowiada na zarzuty radnego Myrdy Marek Wojnarowski.
Radni skontrolują więc w najbliższym czasie szpital, czy nie? Członkowie komisji nie są zgodni w tej kwestii.
Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli wkroczyła do lubińskiego szpitala na Bema w ostatnią środę. Sprawdza, jak władze lecznicy gospodarują finansami oraz mieniem. Dokładnie kontrola dotyczy działalności ZOZ-u od 2005 roku i obejmuje inwestycje, remonty, dzierżawę pomieszczeń oraz restrukturyzację. Ma się zakończyć 26 czerwca, ale cała procedura może się wydłużyć, szpital ma prawo bowiem odwołać od wniosków wydanych przez kontrolera NIK-u.
Radni powiatowi będą zaś sprawdzać szpital pod innym kątem. Skontrolują między innymi warunki porozumienia, jakie zawarto przekazując pracowników kuchni oraz służb porządkowych do zewnętrznych firm, współpracę dyrekcji ZOZ i związków zawodowych, a także sposób wykonywania przez dyrektora Jarosława Sierackiego umowy o pracę i wywiązywania się z obowiązków.