Puls był już ledwo wyczuwalny, 2-letni chłopiec przestał oddychać. Babcia z bezwładnym dzieckiem na rękach zaczęła wzywać pomocy. Podbiegła pod płot przedszkola, bo na boisku zauważyła policjantów. Ci przeskoczyli przez ogrodzenie i natychmiast znaleźli się przy dziecku…
Sytuacja miała miejsce wczoraj chwilę po godzinie 10 na Ustroniu. Asp. Anna Szajbler, asp. Krzysztof Pawlik i mł. asp. Robert Szum prowadzili akurat prelekcję dla dzieci z Przedszkola Miejskiego nr 1 w Lubinie. Funkcjonariusze znajdowali się na boisku, gdzie omawiali zasady bezpieczeństwa, opowiadali o swojej pracy, a także pokazywali przedszkolakom radiowóz .
– Spotkanie zostało przerwane krzykiem kobiety, która podbiegła do płotu przedszkola. Na rękach trzymała małe dziecko, płacząc, poinformowała, że malec przestał oddychać – relacjonuje asp. sztab. Sylwia Serafin, oficer prasowy KPP Lubin. – Funkcjonariusze szybko pokonali dzielący ich płot i żywopłot. Będąc już przy 2-latku sprawdzili, co jest powodem niedrożności dróg oddechowych. Chłopiec był nieprzytomny, wiotki, bez napięcia mięśniowego. Puls dziecka był zaburzony, powolny, ale na szczęście wyczuwalny – dodaje.
Policjanci szybko poradzili sobie z udrożnieniem dróg oddechowych, chłopiec zaczął łapać powietrze, a po chwili już głębiej oddychać. Powoli odzyskiwał również napięcie mięśniowe. Mały Antoś zaczynał również mrugać oczkami.
– Z uwagi na wyczuwalną podwyższoną temperaturę ciała chłopca, mundurowi do czasu przyjazdu zespołu karetki pogotowia ratunkowego, za pomocą chusteczek i wody, robili mu kompresy, chłodząc małe, rozpalone ciało – uzupełnia policjantka.
Chłopiec trafił do szpitala, gdzie przybywa do dzisiaj.
Za uratowanie małego lubinianina policjanci otrzymali gromkie brawa od przedszkolaków, którzy obserwowali całą sytuację.