Prosto do rowu wchodzą pasażerowie autobusu miejskiego linii nr 100, którzy wysiadają na przystanku „Łazek na żądanie”, usytuowanym przy drodze krajowej nr 36. Sytuacja skomplikowała się, gdy spadł śnieg, choć – jak przyznają mieszkańcy wsi – to problem niezależny od pogody.
– To naprawdę niebezpieczne miejsce. Szczególnie teraz, zimą – przyznaje pani Agnieszka, mieszkanka wsi Łazek, która codziennie, razem z synem Pawłem, korzysta z komunikacji miejskiej. – Czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? Może chociaż zasypać rów na wysokości przystanku i postawić jakąś wiatę? – pyta rozżalona.
Niekoniecznie, bo – jak informuje rzecznik gminy – do przebudowy wspomnianego miejsca potrzebna jest zgoda Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Gmina, jako zarządca terenu, nieraz zwracała się do GDDKiA o pozwolenie w tej kwestii – zapewnia Janusz Łucki, rzecznik urzędu.
Innego zdania jest Michał Nowakowski, rzecznik wrocławskiego oddziału GDDKiA, który wyraźnie zaprzecza, by kiedykolwiek gmina zabiegała o pozwolenie na wybudowanie przystanków w tym miejscu.
– Na istniejących przystankach nigdy nie było zatok autobusowych, jest tam jedynie utwardzone pobocze. Danym odcinkiem drogi krajowej nr 36 zarządza nasz oddział w Wołowie, z którym gmina, w temacie budowy zatoki, nigdy się nie kontaktowała – informuje rzecznik GDDKiA.
Według Michała Nowakowskiego, pomysł zasypania rowu we wspomnianym miejscu jest skrajnie niebezpieczny. – Rowy odwodnieniowe są nieodłącznym elementem pasa drogowego. Ich zadaniem jest odwodnienie jezdni, w przeciwnym razie zastoiny wody spowodowałyby poślizgi i wypadki pojazdów – wyjaśnia Nowakowski.
Budowa bliźniaczych zatok autobusowych wiązałaby się zatem ze zmianami w systemie kanalizacyjnym. – Realizacja takiego przedsięwzięcia, to koszt rzędu nawet 150 tys. zł – twierdzi rzecznik.
Gmina musiałaby bowiem skontaktować się z GDDKiA w imieniu mieszkańców. – To uprawni nas do ubiegania się o środki finansowe na ten cel. Ponadto budowa musi być poprzedzona projektem technicznym i rozmowami z właścicielami ziemi, na której zostanie budowany przystanek – wylicza Michał Nowakowski.
I tutaj – według rzecznika Nowakowskiego – zaczynają się schody. – Bo takie rozmowy są bardzo czasochłonne i nie zawsze kończą się sukcesem. Reasumując, będziemy czynili starania, aby uzyskać finansowanie dla tego przedsięwzięcia, ale ważna jest także współpraca z gminą – podkreśla.