Z autobusu wprost do rowu

34

Prosto do rowu wchodzą pasażerowie autobusu miejskiego linii nr 100, którzy wysiadają na przystanku „Łazek na żądanie”, usytuowanym przy drodze krajowej nr 36. Sytuacja skomplikowała się, gdy spadł śnieg, choć – jak przyznają mieszkańcy wsi – to problem niezależny od pogody.

– To naprawdę niebezpieczne miejsce. Szczególnie teraz, zimą – przyznaje pani Agnieszka, mieszkanka wsi Łazek, która codziennie, razem z synem Pawłem, korzysta z komunikacji miejskiej. – Czy naprawdę nie da się z tym nic zrobić? Może chociaż zasypać rów na wysokości przystanku i postawić jakąś wiatę? – pyta rozżalona.

Niekoniecznie, bo – jak informuje rzecznik gminy – do przebudowy wspomnianego miejsca potrzebna jest zgoda Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. – Gmina, jako zarządca terenu, nieraz zwracała się do GDDKiA o pozwolenie w tej kwestii – zapewnia Janusz Łucki, rzecznik urzędu.

Innego zdania jest Michał Nowakowski, rzecznik wrocławskiego oddziału GDDKiA, który wyraźnie zaprzecza, by kiedykolwiek gmina zabiegała o pozwolenie na wybudowanie przystanków w tym miejscu.

– Na istniejących przystankach nigdy nie było zatok autobusowych, jest tam jedynie utwardzone pobocze. Danym odcinkiem drogi krajowej nr 36 zarządza nasz oddział w Wołowie, z którym gmina, w temacie budowy zatoki, nigdy się nie kontaktowała – informuje rzecznik GDDKiA.

Według Michała Nowakowskiego, pomysł zasypania rowu we wspomnianym miejscu jest skrajnie niebezpieczny. – Rowy odwodnieniowe są nieodłącznym elementem pasa drogowego. Ich zadaniem jest odwodnienie jezdni, w przeciwnym razie zastoiny wody spowodowałyby poślizgi i wypadki pojazdów – wyjaśnia Nowakowski.

Budowa bliźniaczych zatok autobusowych wiązałaby się zatem ze zmianami w systemie kanalizacyjnym. – Realizacja takiego przedsięwzięcia, to koszt rzędu nawet 150 tys. zł – twierdzi rzecznik.

Gmina musiałaby bowiem skontaktować się z GDDKiA w imieniu mieszkańców. – To uprawni nas do ubiegania się o środki finansowe na ten cel. Ponadto budowa musi być poprzedzona projektem technicznym i rozmowami z właścicielami ziemi, na której zostanie budowany przystanek – wylicza Michał Nowakowski.

I tutaj – według rzecznika Nowakowskiego – zaczynają się schody. – Bo takie rozmowy są bardzo czasochłonne i nie zawsze kończą się sukcesem. Reasumując, będziemy czynili starania, aby uzyskać finansowanie dla tego przedsięwzięcia, ale ważna jest także współpraca z gminą – podkreśla.


POWIĄZANE ARTYKUŁY