Pracownicy PeBeKi: Nie chcemy być górnikami drugiej kategorii

259

– Nie jesteśmy górnikami drugiej kategorii! Pracujemy tak samo, ramię w ramię z naszymi kolegami z KGHM, ale niestety jesteśmy inaczej traktowani – stwierdził przy wtórze gwizdków Dariusz Sienkiewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Dołowych PeBeKa Lubin. Dziś należący do tego związku pracownicy PeBeKi wyrazili swoje niezadowoleni i upomnieli się między innymi o pieniądze pod siedzibą spółki, a także pod biurem zarządu KGHM.

 

Pikieta została wcześniej zaplanowana i przebiegał spokojnie, choć protestującym – jakby zapobiegawczo – towarzyszyła spora eskorta policyjna. Ponad 150 związkowców z PeBeKi wyszło na ulicę, ponieważ uznali, że rozmowy z szefostwem nie przynoszą zadowalających rezultatów.

Pracownicy domagają się poprawy warunków BHP, ale także zwiększenia odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych na 2017 rok, o kwotę, która pozwoli wypłacić każdemu 800 zł tzw. karpiowego. Chcą także jednorazowej premii w wysokości tysiąca złotych oraz wzrostu stawek osobistego zaszeregowania o 4,5 procent od 1 kwietnia tego roku.

– Nasz pracownik robi to samo, co pracownik KGHM, ale nie ma to przełożenia na finanse – mówi Sienkiewicz, dodając, że jeśli żądania związkowców nie zostaną spełnione, rozpocznie się akcja strajkowa. – Dość traktowania pracowników naszego przedsiębiorstwa jako tanią siłę roboczą! – stwierdza.

Wszyscy, którzy dziś pojawili się pod siedzibą PeBeKi i zarządu KGHM, zgodnie mówią, że chcą przede wszystkim równego traktowania.

– Nasza sytuacja jest gorsza niż w ZG. Mamy chodniki obok siebie, dzieli nas 50 metrów. Mamy prawie te same warunki klimatyczne, a czasem gorsze, bo robimy na ich wydechu, czyli ich zużyte powietrze idzie do nas – mówi z żalem jeden z protestujących. – Nasza średnia pensja to od 3 do 3,5 tys. na rękę bez dodatków. Mamy Barbórkę, czternastkę i zysk, w zależności, czy go wypracujemy. Jednak nasz zysk nie umywa się do zysku pracownika ZG – wylicza.

Przedstawicieli Związku Zawodowego Pracowników Dołowych przyjął dziś zarówno prezes PeBeKi Mirosław Skowron, jak i szef KGHM Radosław Domagalski-Łabędzki. Wszyscy podkreślają, że negocjacje trwają.

– Jesteśmy w trakcie negocjacji od dłuższego czasu. W naszej ocenie, jako zarządu, sytuacja jest możliwa do rozwiązania przy stole negocjacyjnym, dlatego też jesteśmy gotowi do rozmów – mówi prezes PeBeKi Mirosław Skowron. Zaś w oficjalnym komunikacie wysłanym do mediów informuje, że zarząd zgodził się na wypłatę 800 zł karpiowego, a także zdecydował, że postulat wzrostu stawek osobistego zaszeregowania oraz wypłaty jednorazowej premii w wysokości 600 złotych dla każdego pracownika będzie dyskutowany w ramach prac zespołu po zakończeniu każdego miesiąca, a decyzje podejmowane będą w oparciu o informacje o wynikach finansowych spółki w kolejnych miesiącach.

– Chcemy dialogu i ku temu dialogowi zmierzamy. Rozmowy prowadzone są z prezesem PeBeKi. Czekamy na wypracowane już rozwiązania. Mamy nadzieję, że wszystko zakończy się tak, że każda strona będzie zadowolona – dodaje Jolanta Piątek, rzecznik prasowy KGHM.

Według związkowców najlepszym rozwiązaniem byłoby przyłączenie PeBeKi do struktur miedziowej spółki, by funkcjonowała ona jako oddział. Jak przypomina Dariusz Sienkiewicz, było tak do 1992 roku.

Czy takie rozwiązanie w ogóle jest dziś możliwe, być może okaże się w najbliższy czwartek. Na ten dzień, na godzinę 14, zaplanowano bowiem kolejny etap rozmów przedstawicieli związków i szefostwa firmy.

– KGHM wraz z naszym zarządem musi przeanalizować nasze postulaty. Prezes KGHM wykazuje dobrą wolę. Czas pokaże, jak to się skończy – stwierdza przewodniczący ZZPD.


POWIĄZANE ARTYKUŁY