Co składują w Składowicach?

774

Śmieci, przeterminowane leki, zawartość zbiorników z chemią – według mieszkańców Składowic to wszystko trafia prosto do gleby na terenie jednej z lokalnych firm. Śmieci śmierdzą i zalegają na okolicznych polach. WIOŚ przyznaje, że problem jest, chociaż jego skali, póki co, nie potwierdza.

Mieszkańcy Składowic twierdzą, że proceder trwa od lat.

– Wszyscy wiedzą o tym, co się tutaj dzieje. Codziennie widzimy ciężarowe auta, jedne wywożą z terenu firmy piasek i żwir, inne przywożą tam śmieci i przeróżne odpady. To wszystko jest zasypywane, trafia bezpośrednio do gruntu, do wód gruntowych. Podobnie jest w Szczytnikach, gdzie firma także ma swoje działki – mówi jeden z mieszkańców Składowic. – Ale nikt nie chce się wychylać, ludzie mają tam pracę – dodaje.

– My uczciwie prowadzimy firmę, dajemy pracę, zatrudniamy ok. 40 osób, głównie mieszkańców wsi. Niestety, niektórzy ludzie są po prostu zawistni, a donosów na nas i rożnych kontroli były już setki. Zdarza się, że mieszkańcy sami wysypują nam śmieci – mówi Lucyna Franczak, sołtys Składowic, prywatnie żona właściciela betoniarni.

Z relacji świadków wynika, że na działkach przylegających do betoniarni, właściciel wydobywa piasek, choć nie ma na to żadnej zgody.

– Firma nie posiada koncesji na wydobywanie kopaliny ze złoża, do której wydania organem kompetentnym jest starosta – mówi Dagmara Olejnik z Referatu Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Lubinie. – Posiada za to zezwolenie na przetwarzanie odpadów na terenie działek 72/4 i 72/8 w Składowicach. Przetwarzanie odpadów odbywa się w betoniarni w procesie technologicznym produkcji betonu i bloczków. Miejsca magazynowania odpadów zostały wskazane na terenie działki 72/4 na utwardzonym betonowym placu, w boksach – wyjaśnia.

Jedynym odpadem, jaki może być w ten sposób gromadzony jest żużel. Tymczasem na miejscu widać różnego rodzaju odpadki, plastik, gruz, a wiatr roznosi śmieci na okoliczne pola.

Na początku miesiąca pierwsze kroki w celu wyjaśnienia tej sprawy, po pisemnej interwencji jednego z mieszkańców, podjęły władze gminy Lubin.

– Pracownicy Urzędu Gminy przeprowadzili kontrolę na terenie przedsiębiorstwa. Zebrany materiał jest aktualnie analizowany, ponieważ właściciel firmy posiada zezwolenie na gromadzenie odpadów wykorzystywanych w procesie technologicznym jego działalności. W kompetencjach wójta gminy Lubin leży sprawdzenie, czy odpady wykorzystywane w produkcji magazynowane są w miejscu do tego przeznaczonym i w tej sprawie przygotowywany jest obecnie raport – informowała na początku kwietnia Maja Grohman, rzecznik wójta gminy Lubin.

W sprawę zaangażował się Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

– Informacje, które otrzymaliśmy od wójta gminy Lubin wskazują na gospodarowanie odpadami z naruszeniem przepisów. Analiza dokumentów nie wskazuje, żeby ktokolwiek posiadał zezwolenie na przetwarzanie odpadów na terenie przedmiotowej działki w Składowicach – informuje Łucja Strzelec, kierownik legnickiej delegatury WIOŚ. – Zaznaczam jednak, że to wójt, jeśli stwierdzi działanie niezgodne z przepisami i wydanymi decyzjami, powinien wezwać przedsiębiorcę do usunięcia śmieci  – dodaje.

Czy tak się stało, nie wiadomo. Nieoficjalnie wiemy jednak, że choć postępowań administracyjnych wobec przedsiębiorcy toczyło się już kilka, były umarzane w sądach niższych instancji. Czy tym razem będzie inaczej? Jeśli kontrola potwierdzi nieprawidłowości, WIOŚ może nałożyć karę od tysiąca do nawet miliona złotych, a zgodnie z kodeksem karnym: „Kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób (…) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.” Policja jednak żadnego postępowania w tej sprawie nie prowadzi.

– Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnych zgłoszeń, jakoby na terenie betoniarni dochodziło do przestępstwa – mówi asp. sztab. Jan Pociecha, rzecznik lubińskiej komendy.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził dziś kontrolę przedsiębiorcy. Ponieważ teren został zasypany i wyrównany, wykonano odwierty kontrolne i pobrano próbki gleby do badań do oznaczenia składu materiałowego. Wyniki poznamy niebawem, jednak już dziś przedsiębiorca potwierdza część zarzutów.

– To niestety prawda, coś tam zasypałem. Jak mówią, pycha kroczy przed upadkiem. Spodziewam się kary – mówi Zenon Franczak.

Do sprawy wrócimy.


POWIĄZANE ARTYKUŁY