Zwolnienie dyscyplinarne – rozmowa z Mirosławem Gojdziem

48

gojdz.JPG Mirosław Gojdź, były prezes spółki Interferie S.A. został dyscyplinarnie zwolniony z pracy za działanie na szkodę spółki. Zarzuca sie mu, że złożył do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa, którego nie popełniono oraz to, że napisał nieprawdę w oświadczeniu dotyczącym odbytej praktyki w organizowaniu imprez turystycznych.Sam zainteresowany nie zgadza sie z tymi zarzutami. Zapowiada że sprawa jego zwolnienia znajdzie finał w sądzie.

Rozmowa z Mirosławem Gojdziem, byłym prezesem spółki Interferie S.A.

– Kiedy otrzymał Pan wypowiedzenie z pracy?

– W dniu 03.10.2007 r.

– Jakie powody podano w związku ze zwolnieniem dyscyplinarnym?

– Podano mi dwa powody. Pierwszy że złożyłem, doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez zarząd, wiedząc, że takiego przestępstwa nie popełnił. Po drugie, że poświadczyłem nieprawdę, oświadczając, że mam praktykę w organizowaniu imprez turystycznych. Oba zarzuty są kuriozalne, są to zwykłe oszczerstwa.
Jeśli chodzi o pierwszy zarzut oświadczam że ze spokojem czekam na wyniki śledztwa. Zrezygnowano z zakupu dwóch trzygwiazdkowych hoteli w strefie sanatoryjnej Świnoujścia przynoszących prawie 1 mln zł zysku rocznie, sprawnie działających z umowami  na obsługę turystów skandynawskich. Wynegocjowaliśmy cenę 15,2 mln za oba hotele. Wykonany był projekt techniczny rozbudowy przy niewielkich nakładach. Wykonane zostały trzy niezależne od siebie wyceny w tym jedna u rzeczoznawcy wskazanym przez KGHM. Zleciliśmy wykonanie profesjonalnego biznes planu i opracowanie procedur zakupu obiektów pozbawiających ryzyka zakupu z obciążeniami. Uruchomiliśmy dwie "wywiadownie gospodarcze" w tym jedną wskazaną przez KGHM. Wszystko akceptowała w uchwałach Rada Nadzorcza i Walne Zgromadzeni Akcjonariuszy Interferie S.A. Opublikowaliśmy co chcemy kupić, wszystko było jawnie. Nie wiem dlaczego zrezygnowano z tego zakupu, który wykazywał szybką stopę zwrotu zainwestowanego kapitału. W zamian kupiono obiekt za 19 mln, poza strefą sanatoryjną, którego główny budynek to ruina, badziew, w który trzeba zainwestować dodatkowo ok 40 mil zł, praktycznie nieczynny, bez umów i klientów, na który nie było nabywców. Nawet grunt nie jest własnością. Kiedy zwróci się ta inwestycja?! Przypuszczam, że nigdy. Przecież to są pieniądze z publicznej emisji akcji. Pieniądze także zwykłych ludzi, którzy zawierzyli swoje oszczędności  radzie i zarządowi Interferii.
O ile dobrze pamiętam, zarząd Interferii, który był przede mną oferował za niego ok 7 mln. zł lub mniej. Mój zarząd nie był tym obiektem zainteresowany. Rada nadzorcza, która później wydała zgodę na zakup negatywnie oceniła ten obiekt. Podczas prowadzonych na prośbę właściciela spotkań ze mną, nie byłem zainteresowany zakupem obiektu, nikt nie był. Chaotycznie obniżał on cenę, zaproponował 16 mln, uznałem że nie warto kupić tej nieruchomości nawet za 12 mln. O wszystkim informowałem pozostałych członków zarządu. Później spadkobiercom zmarłego właściciela bardzo zależało na sprzedaży tego zadłużonego na ok. 8 mln zł ośrodka. Po odwołaniu mnie, wiceprezes Karczewska pomimo starań nie otrzymała zgody Prezesa na służbowy wjazd do Świnoujścia w celu zlustrowania obiektu. Gdyby Interferie go nie kupiły na pewno zostałby zlicytowany przez komornika.
Jestem przekonany, że postąpiłem właściwie to była zła inwestycja, bez biznes planu i dokładnej wyceny, zdecydowanie za droga, decyzję o zakupie za 19 mln rada nadzorcza podjęła przez telefon nawet nie raczyli zwizytować obiekt. Poprzez jednego z członków rady nadzorczej zwracałem się do rady o wstrzymanie się z decyzją, przeanalizowanie negocjacji i choćby wizytacje ośrodka. Nikt się nie wyprze bo rozmowa jest zarejestrowana, uważałem, że cena jest za wysoka. Rada nie uwzględniła moich uwag. Ten pogierkowski obiekt jest teraz zamknięty, jest zagrzybiony i nie ma ogrzewania, przynosi straty i nadaje się tylko do rozbiórki. Zapraszam dziennikarzy na wycieczkę w celu wizytacji tego cuda.
Zarzucają mi że poświadczyłem nieprawdę, oświadczając, że mam praktykę w organizowaniu imprez turystycznych. To śmieszne. Proszę zapytać prezesa o wszczęte śledztwo w jego sprawie. Posiadanie praktyki w obsłudze turystów, obok niekaralności i wyższego wykształcenia jest jednym z wymogów stawianych szefom firm turystycznych. Ja przed powołaniem mnie na stanowisko prezesa zarządu Interferie S.A. posiadałem dwuletnie doświadczenie w organizowaniu imprez turystycznych. W 2004 roku ukończyłem kurs oraz otrzymałem Kuratoryjne uprawnienia dla kierowników ośrodków wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Praktykowałem w kilku firmach, także przez dwa lata współpracowałem z Interferie S.A. przy akcjach letnich i zimowych, zanim zostałem prezesem Interferii. Ukończyłem filologię angielską, politologię oraz studia z prawa i gospodarki dlatego obowiązywał mnie rok praktyki. Mam umowy zlecenia z Interferii powierzające mi czynności przy obsłudze uczestników imprez turystycznych przez cztery sezony. Taka praktyka była mi potrzebna do samodzielnego organizowania wyjazdów turystycznych połączonych z nauką języka angielskiego dzieci i młodzieży uczących się w szkole języka angielskiego mojej żony. Nie chcieliśmy być tylko pośrednikami. Nie miałem wówczas pojęcia, że będę prezesem Interferii. Jeszcze miesiąc przed tym zdarzeniem wykonywałem jako wychowawca czynności powierzone mi przez Interferie przy obsłudze uczestników  zimowiska.
Nie potrzebowałem żadnego zaświadczenia dla Interferii bo cała dokumentacja prowadzonych przeze mnie programów imprez turystycznych jest w Interferiach. Mam pełne kwalifikacje, ukończyłem także studia z zarządzania w turystyce i hotelarstwie. Prezesowi trudno uwierzyć, że przez dwa lata wyjeżdżałem na zimowiska i kolonie jako zwykły wychowawca. Moje zaświadczenia nie były wystawiane na potrzeby Interferii – nie musiałem ich używać, nie przedłożyłem ich w żadnym urzędzie, bo nie było takiego wymogu, a równie dobrze mogłem uzyskać zaświadczenie o potwierdzeniu odbytej praktyki z Interferii.

– W jaki sposób zamierza się Pan odnieść do kwestii tego zwolnienia?

– Odwołam się do sądu i skieruję sprawę do prokuratury. Jestem przekonany, że sąd przywróci mnie do pracy. Przecież to śmieszne oni kupili za drogo a mnie za to zwolnili z pracy.

– Jakie Pana zdaniem są prawdziwe powody tego zwolnienia?

– Jest to oczywista zemsta obecnego prezesa za ujawnienie prokuraturze szczegółów tej tranzakcji. Myślę, że wpływ ma także to, co teraz ma miejsce w tej firmie. Interferie obecnie maja kilkaset tysięcy strat. My w tym czasie mieliśmy milionowe zyski. Wydatki na Zarząd są najwyższe w historii firmy. Nowe samochody i liczne podróże lotnicze, wydatki na reprezentacje itp. Państwowa Inspekcja Pracy nałożyła karę w wys. 30 tys. zł za sprawy pracownicze, uciekają główni kontrahenci, ostatnio zerwał umowy jeden z najważniejszych partnerów z Niemiec. Opublikowane wskaźniki i prognozy są fatalne. Toczą się śledztwa, są także jeszcze inne sprawy. Prezesowi puszczają nerwy, dlatego próbuje rzucić czarny cień Eldorado na moją osobę. Szkoda tej firmy.

Jeszcze dzisiaj pojawi się wywiad z prezesem Interferii.


POWIĄZANE ARTYKUŁY